DziadBorowy napisał(a): Też te zarzuty do mnie nie przemawiają. Można by oczywiście przedstawić Mieszka czy Chrobrego jako totalnych fajtłapów, którzy tylko z pomocą szczęścia osiągają sukces a Odę jako protoplastkę żołnierzy wyklętych skrzywdzoną później przez kronikarzy ale chyba strawne by to nie było. Powieść historyczna to gatunek w którym ciężko odkryć Amerykę od nowa i to dość naturalne, ze Cherezińska może wyglądać jak uwspółcześniony Bunsch. Czytałem opinie, że Sapkowski to taki Sienkiewicz w świecie fantasy
Co ciekawe sama Cherezińska przy pierwszym podejściu (Korona śniegu i krwi) zupełnie mi nie podeszła i dopiero za drugim razem zaskoczyła. Ostatnio skończyłem Turniej Cieni - wcześniej nawet nie wiedziałem, że był jakiś Rufin Piotrowski - a jak się okazało pochowany jest u mnie w mieście.
Najbardziej lubię "Północną Drogę", którą przeczytałam po raz pierwszy. "Trzy młode pieśni" jeżdżą ze mną czasami w podróż. "Korona śniegu i krwi" czytała się ciężko na początku, a wciągnęłam się po około stu stronach.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.


