Jak pewnie wiecie, pomino iż uważam się za siedmiogwiazdkowego ateistę, to nie jestem obojętny na etyczne przesłania różnych religii. Skoro są tak trwałe, to zawierają pewnie jakąś wartość memetyczną (pozytywną czy neatywną, to sprawa do dyskusji).
Na tym forum popełniłem już kilka wątków, w których podkreślałem swoją atencję np. dla niektórych aspektów nauk Jezusa.
Kiedy odrzuci się tę całą metafizyczną otoczkę, to wydaje mi się być ciekawym etykiem, a istotą jego przesłania jest (wg mnie oczywiście) nakłanianie do podążania wbrew swoim naturalnymj inklinacjom do złości, agresji, wykluczania, osądzania, wygodnictwa moralnego i innych przypadłości, które są udziałem każdego z nas.
Operuje przy tym całkiem całkiem skutecznym zestawem paradoksów wytrącającym z dobrego samopoczucia i wprowadza rodzajaj niepewności moralnej, co niewątpliwie służy myśleniu.
W przeciwieństwie do całkiem naturalnego Kodeksu Hammurabiego nie jest to łatwa nauka, bo zmusza do wysiłku intelektualnego i ciężko na tej bazie zbudować np. punitywny kodeks karny.
Jako ateista staram się zawsze, kiedy kogoś potępię zwyzwywam czy kopnę w dupę ugryżć się w język, żeby dać rozumowi i empatii dojść do głosu.
Nie zawsze się to udaje ale trwam w postanowieniu.
Co wy sądzicie o przydatności nauk jezusowych dla ateisty?
Na tym forum popełniłem już kilka wątków, w których podkreślałem swoją atencję np. dla niektórych aspektów nauk Jezusa.
Kiedy odrzuci się tę całą metafizyczną otoczkę, to wydaje mi się być ciekawym etykiem, a istotą jego przesłania jest (wg mnie oczywiście) nakłanianie do podążania wbrew swoim naturalnymj inklinacjom do złości, agresji, wykluczania, osądzania, wygodnictwa moralnego i innych przypadłości, które są udziałem każdego z nas.
Operuje przy tym całkiem całkiem skutecznym zestawem paradoksów wytrącającym z dobrego samopoczucia i wprowadza rodzajaj niepewności moralnej, co niewątpliwie służy myśleniu.
W przeciwieństwie do całkiem naturalnego Kodeksu Hammurabiego nie jest to łatwa nauka, bo zmusza do wysiłku intelektualnego i ciężko na tej bazie zbudować np. punitywny kodeks karny.
Jako ateista staram się zawsze, kiedy kogoś potępię zwyzwywam czy kopnę w dupę ugryżć się w język, żeby dać rozumowi i empatii dojść do głosu.
Nie zawsze się to udaje ale trwam w postanowieniu.
Co wy sądzicie o przydatności nauk jezusowych dla ateisty?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

