Maciej1 napisał(a): Ach tak. I to oznacza, że "niczym nie ryzykuje" ? Załóżmy, że wygra sprawę w sądzie (jeśli wygra). Czy to już oznacza "automatyczne i prędkie odzyskanie pieniędzy" ? (Sędzia mu zapłaci z własnej kieszeni i od razu lub ze skarbu państwa?) Co o tym mówi realny świat, praktyka życiowa ?Skoro obaj najpierw zdeponowaliście kwotę zakładu, to przynajmniej jest z czego ściągać.
BTW, akurat z żoną nie wiem jaki miałby pomysł (może po prostu wierzy w jej uczciwość, albo to zwykły blef, bo wie, że i tak się nie zgodzisz?), ale na początku proponował notariusza. I tak to powinno wyglądać: obie strony deponują kwotę zakładu na jakimś koncie z ustalonym jasnym kontraktem: kto wygrał zakład, ten kontroluje konto. Zakład jest ustalony jak pisałem, w terminach twardych liczb, więc nie ma opcji jakiegoś kręcenia po fakcie. Po zakładzie dokumenty zostają złożone w banku/u notariusza/u kogo tam trzeba, żeby przekazać kontrolę nad kontem - i tyle.
Maciej1 napisał(a): Rowbotham też przegrał zakład pomimo, że miał rację. Ponieważ sędziowie (masoni) go wykolegowali.Oczywiście. Masoni, reptilianie, Żydzi i cykliści. Nie to, że sam się wkopał, broniąc absurdu.
![[Obrazek: style3,Fizyk.png]](http://www.sloganizer.net/en/style3,Fizyk.png)
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
