towarzyski.pelikan napisał(a):Osiris napisał(a):towarzyski.pelikan napisał(a): Jezus nie jest żadnym etykiem, tylko Drogą. A jak się kończy redukowanie Boga do etyka, widać na przykładzie postów, jakie się nawinęły w tym temacie. Bierze się wyrywkowo jakieś "zasady", którymi kierował się Chrystus i na podstawie tych wyabstrahowanych zasad próbuje się nieudolnie wypracować jakąś etykę.
Niestety, ateuszki, nie tędy Droga.
A którędy Droga? Pytam, chociaż pewnie później będę tego żałować...
Ta Droga wiedzie od środka. Musisz się wewnętrznie przemienić w Chrystusa, żeby postępować tak jak On. Nie da się naśladować Chrystusa, powielając tylko jego czyny, bez współdzielenia z Nim wewnętrznej motywacji. Coś takiego może się skończyć tylko karykaturą chrześcijaństwa.
a cóż takiego na końcu tej Drogi? Starotestamentowy rozgadany okrutnik Jahwe, czy taki trochę w wersji nieco przypudrowanej tzn. milczący ale za to nieskończenie miłosierny? To ma być kara czy nagroda?
Vanat napisał(a): To ja dorzucę do pieca i postawię tezę, że prawdziwy chrześcijanin, to taki który nie wierzy w otoczkę metafizyczną.
Jeśli postępujesz zgodnie z etyką chrześcijańską, nie oczekując nagrody po śmierci, bo nie wierzysz w zaświaty, to jest to wiele bardziej autentyczne, niż gdybyś postępował tak, bo masz nadzieję na nagrodę w postaci zbawienia.
słuszna uwaga, śmiem twierdzić że chrześcijanie liczą na nagrodę, zbawienie i wieczne pobrzękiwanie kosztownościami w zaświatach.

