lumberjack napisał(a): Są spoko. Najważniejsza, podstawowa nauka to "miłuj bliźniego swego jak siebie samego" - kwestia tylko czy każdy człowiek jest moim bliźnim. Dla mnie - nie.
pytanie czy człowiek jest w stanie stosować/spełnić wymóg miłowania bliźniego swego jak siebie samego, jest to rzeczywiście spoko no ale...? szkoda że mało jest to wszystko spójne, ponieważ z drugiej strony np.:
Mt 10,34-11,1: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
Wyżej cenię sobie zdroworozsądkowy pacyfizm w słowach Gandhiego:
"Czy jest jakaś różnica dla pomordowanych, sierot i bezdomnych gdy szalona destrukcja bywa ukrywana pod nazwą totalitaryzmu czy świętym imieniem wolności i demokracji? Zasada oko za oko uczyniłaby wkrótce cały świat ślepym. Jest wiele powodów, dla których jestem przygotowany na śmierć, ale nie ma żadnego, dla którego gotów byłbym zabić."
i jednocześnie: "Jest rzeczą szlachetną bronić z mieczem w ręku swojego mienia, honoru i religii. Jeszcze szlachetniej postępuje ten, który broni ich, starając się nie wyrządzać krzywdy złoczyńcy. Ale czymś amoralnym i uwłaczającym ludzkiej godności jest opuszczanie towarzysza oraz wydanie swego majątku, swojej religii i swego honoru na łup złoczyńcy dla ratowania własnej skóry".
Wszystko jasne, złoty środek.

