DziadBorowy napisał(a): Ale to samo masz zawsze, przecież są uczniowie mniej zdolni i bardziej zdolni.
Uczniowie z orzeczeniami są, a przynajmniej powinni być, osobami, które nie są po prostu mniej zdolne, ale mają zaburzenia i problemy klasyfikowane w DSM. Nie mogę powiedzieć, żebym się znał na tej procedurze, ale wg mojej wiedzy jest to jednak dość dokładnie weryfikowane czy zainteresowany jest po prostu niezbyt lotny (zdarza się, ale nie kwalifikuje się w DSM) czy faktycznie ma problemy, które wymagają szczególnej uwagi i działań. Dzieci, które mają problem z autoagresją, agresją, niekontrolowanymi odruchami, specyficznymi trudnościami w uczeniu się mogą rozwalić grupę, choćby w świetle faktu, że z tego co wiem niektóre zaburzenia mogą się ujawniać również pod wpływem czynników środowiskowych.
DziadBorowy napisał(a): Wszystko chyba zależy jak mocno ogranicza to orzeczenie.
Oczywiście, zgadzam się.
DziadBorowy napisał(a): No i zmieniła się tu jedna rzecz - osoby z mocniejszymi orzeczeniami mogły część lżejszych zajęć mieć w klasie (powiedzmy jakaś plastyka itp) a przedmioty twarde takie jak np matematyka w trybie indywidualnym. Z tego co kojarzę PIS skasował tą opcję.
Nadal myślę, że to kwestia rodzaju problemów - uczeń, który ma z jakichś powodów nienaturalną skłonność do odpływania to zupełnie coś innego niż uczeń, który czuje przymus krzyczenia "cipa" czy "chuj" co parę minut.
DziadBorowy napisał(a): Wypowiem się jako osoba, która ma w rodzinie nauczyciela, więc co nieco wie z pierwszej ręki. Sądzę, ze na tym podcaście ktoś po prostu wyrażał swój ból tyłka, że jego konkretne szkolenie nie spotkało się z zainteresowaniem.
Hmm, raczej nie, ale całkowicie wykluczyć tego też nie mogę.
DziadBorowy napisał(a): Takich szkoleń jest masa i większość nauczycieli przez nie przechodzi kilka razy na drodze awansu zawodowego bo zwyczajnie są one do tego awansu wymagane. Ponadto są jeszcze obligatoryjne kilkugodzinne szkolenia podczas rad pedagogicznych, gdzie poruszana jest ta tematyka - w zakresie od metod aktywacyjnych po neurologiczne podstawy przyswajania wiedzy. Te metody są nauczycielom doskonale znane.
To nie wiem jak Ci nauczyciele uczestniczą w tych szkoleniach, że takie ocenianie kształtujące powoduje dziki popłoch... Nie znam tego środowiska, ale czy te obowiązkowe szkolenia to nie są szkolenia na tę samą modłę co szkolenia w budżetówce, gdzie po prostu trzeba odpękać obecność?
DziadBorowy napisał(a): W ten sposób nauczyciele się nie wyrabiają i nie dość, że nie mogą stosować nowych metod
Znowuż, nie zamierzam nikogo atakować (zastrzegam się, bo zdarzyło się, że nieopatrznie pisywałem w tych tematach w sposób odbierany jako obraźliwy), ale to jak to możliwe, że są szkoły w Polsce w których nowe metody są stosowane?
Żarłak napisał(a): Skoro szkoła ma przygotowywać do życia
Do życia to przygotowują rodzice. W pozostałym zakresie już odpisałem w odpowiedzi do Dziada.
Żarłak napisał(a): Skąd czerpiesz informacje, że mogą rozwalać grupę?
Z doświadczenia i tzw. zdrowego rozsądku. Przecież pisałem wyraźnie, że się nie znam - to nie był tylko pusty frazes.
Żarłak napisał(a): Oczywiście chodzi o osoby, których stan pozwala na integrowanie się.
I tu leży, moim skromnym zdaniem, pies pogrzebany. Ustalenie, które dzieci jeszcze nadają się do integrowania w trakcie zajęć edukacyjnych, a które nie np. dlatego, że będą rażąco odstawać od grupy, co może być szkodliwe dla procesu dydaktycznego samych zainteresowanych dzieci.
Żarłak napisał(a): Segregacja nie jest fajna.
Życie nie jest fajne, segregacja dokonuje się nieustannie. Ludzie są segregowani na tych których się lubi i tych których się nie lubi, frajerów i popularnych, wysportowanych i chudoklatesów, nerdów i debili czy lepszych i gorszych pracowników.
Żarłak napisał(a): Ludzie z niepełnosprawnościami są takimi samymi osobami jak inni. Po prostu mają pewne ograniczenia w pewnych obszarach, ale nie powinni z tego powodu być spychani do getta, bo raz, że są cenni, a dwa czasem potrzebują pomocy, trzy sami mogą komuś czasem pomóc.
Czy w tych przepisach jest gdzieś mowa o tym, że dzieci z problemami mają się uczyć w wyodrębnionych budynkach tak, żeby broń Dagonie nie zetknęły się z dziećmi bez orzeczeń? Nie czytałem tych przepisów, więc poważnie pytam. Jeśli nie, to nie mieszajmy korwinizmów do tematu, bo ja o korwinizmach nie pisałem. Uwzględnienie, że może uczniowie z orzeczeniami powinni mieć odrębne klasy np. 5 osobowe nie powinno prowadzić do gettoizacji, jeśli rzeczeni będą się spotykać z dziećmi bez orzeczeń chociażby przed, w przerwach między, po i poza zajęciami. No sorry gregory, ale klasy integracyjne z 25 uczniami jawią mi się po prostu jako kpina - przede wszystkim z dzieci z orzeczeniami.
Żarłak napisał(a): Po części wina leży w niedofinansowaniu sektora. Nie oszukujmy się, komu chciałoby się odwalać coś dodatkowego za 2 tys? Mnie na pewno nie.
Mnie też nie, ale z drugiej strony nikt nikogo wołami na kierunki nauczycielskie nie ciągnął, a marne zarobki nauczycieli nie są tajemnicą państwową.
ZaKotem napisał(a): Tylko że jakakolwiek dyskusja w gronie ponad 30 osób jest wbrew prawom natury. Nieprzypadkowo Jezus miał dwunastu uczniów, a Ali Baba czterdziestu rozbójników. Każda, jakakolwiek reforma będzie tylko picowaniem bez zmniejszenia przeciętnej klasy o połowę. Co oznacza konieczność zatrudnienia dwa razy więcej nauczycieli, więc bez kosztów się nie obejdzie.
Bo ja wiem? Z tego co czytam nauczyciele "kleją" zajęcia, żeby wyjść na pełen etat.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
