Fizyk napisał(a): Jakby nie patrzeć, rozciągnięte.
E tam "rozciągnięte".
To jest Twoje suche wyliczenie. Obraz mówi tysiąc słów:
![[Obrazek: IDYNY83.jpg]](https://i.imgur.com/IDYNY83.jpg)
Co widać po pierwsze ?
Po pierwsze widać to na podstawie czego wy usiłujecie udowodnić swoje. Czyli: na podstawie tego na czym jak sam Ziemowit napisał "trochę widać".
Trochę widać => Twój "dowód" ma trochę wartości.
Stosunek g/f- najbardziej prawdopodobne zaznaczenie. W tego typu rozmazujących się obrazach trzeba brać granice zewnętrzne [bo zakładam, że rozmazanie nie wynika z poruszenia zdjęcia. ]
Stosunek g/l- na waszą korzyść. A i tak w normie tego co napisałeś (pisałeś coś o 3.6)
Odcinek j- zaznaczyłem w ten sposób, że Ty pewnie byś go nazwał "rozsądnym zaznaczeniem". Czyli "w obrębie szerokości, we wnętrzu rozmytej plamy" (jeśli chodzi o szerokość) => odcinek m- prawie dokładnie 3 x większy niż j. [tak pisałeś]. Ale odcinek m- jest bardziej po zewnętrznych obrysach plamy (jeśli chodzi o szerokość), a odcinek j- ewidentnie "we wnętrzu plamy" (jeśli chodzi o szerokość) => odcinek j- zawężone zaznaczenie.
Wasz "dowód" jest więc tak "przekonujący" jak przekonująca jest plama na podstawie której chcecie dowodzić.
Tymczasem gołym okiem widać spłaszczenie podstawy miasta. I tu już nie ma żadnych wątpliwości, pomimo rozmytego obrazu.
Ziemowit napisał(a):Fizyk napisał(a): Zabawne swoją drogą, że tak zaciekle o to walczysz. To akurat kwestia bardzo mało istotna dla kształtu Ziemi czy właściwie czegokolwiek, ale upierasz się przy tym, jakby Twoje życie od tego zależało, mimo że ewidentnie racji nie masz. Czemu?
Bo wcześniej 20 razy twierdził, że rozciąganie zachodzić nie może, więc chce trzymać się swego do upadłego aby we własnych oczach zachować resztkę honoru i nie stracić do siebie szacunku?
Domorosły "psycholog".
Ja z radością przyznaję się do błędu. Dwa razy (co najmniej) już się tutaj przyznałem do błędu. (A wy ? Ile razy?)
Mam solidne powody by mieć radość w przyznawaniu się do błędu. A są to powody teologiczne: ile razy przyznaję się do własnego błędu tyle razy wzrastam w Bogu i u Boga.
Ponieważ Pan Bóg nie pochwali mnie na końcu za to, że "miałem rację w jakimś sporze" (jeżeli nawet miałem- to tylko Jego łaska, żadna moja zasługa. Każdy człowiek ma tyle ile Bóg pozwoli/dopuści by miał. Także jeśli chodzi o poznanie i zrozumienie czegoś. Jeśli Pan domu nie zbuduje na próżno stara się człowiek- mówi Pismo) Ale za to, że umiałem się przyznawać do błędów, że umiałem się wyrzekać swojego dla prawdy- za to może mnie Bóg pochwalić: że umiałem się wyrzec kłamstwa.
Jeśli więc w przekonujący sposób udowodnicie mi, że się mylę, to ja się do błędu przyznam. Jeśli natomiast nie umiecie udowodnić, to nie mogę się przyznać. Bo nie mogę być kłamcą i mówić, że coś mnie przekonuje jeśli mnie nie przekonuje.
PS. Jeśli natomiast chodzi o spłaszczenie/rozciągnięcie, to mylicie się i to bardzo. Bo spłaszczenie jest żelazną regułą, żelazną zasadą. Patrz empiria- obserwacje. Polecam obserwować. A ma to także uzasadnienie teoretyczne, jak pokazałem.
Przy okazji: czytajcie wpisy oszołoma. Bo to już ostatnie podrygi wolności w internecie. Niebawem w internecie będzie można przeczytać i oglądnąć tylko to, co słuszne i mądre. Pod pretekstem "troski o prawa autorskie" usuwa się wolność słowa i wprowadza cenzurę w internecie, w Europie.
[Nawiasem mówiąc" "prawa autorskie"- to kolejna niedorzeczność.]
