W sumie to chciałbym mieć zdolność wglądu w procesy bezumysłowe Eustachego. Podejrzewam, że doznania byłyby lepsze niż po LSD doprawionym szałwią meksykańską i peyotlem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

