kmat napisał(a): Po prawdzie to ja już ledwo Ucztę dla Wron zmęczyłem. Fenomen cyklu jedzie na trzech pierwszych tomach, które faktycznie wciągały.Niestety IV i V tom pełne są dłużyzn typu: cały rozdział o tym jak Brienne jedze przez wydmę i rozmyśla. Albo mamy tam historię Quentyna – bohatera, który wziął się znikąd, przeżywa długą przygodę i głupio umiera bez istotnego wpływu na stan faktyczny. W porównaniu z początkiem historii, gdzie dzieje się bardzo dużo i wszystkie wątki są ściśle i sensownie powiązane rzeczywiście przeżywa się zawód.
Drugim problemem jest to, że historia w książkach, aby była ciekawa, musi odbiec jakoś od historii filmowej. Jeśli np. Stannis pojedzie przeciwko Boltonom, przegra i zginie, to cliffhanger, którym się skończył V tom jest zmarnowany. A czy Martinowi uda się zrobić coś, co zgwałci nasze oczekiwania wyrobione przez serial, a jednocześnie będzie ciekawe? Chciałbym, aby się udało, ale nie pokładam w tym wielkiej nadziei.
Żal, że Martin uwierzył, że książka wg wstępnych planów jest za krótka. Jestem przekonany, że byłby w stanie ukończyć historię w 5 tomach.
