Bo to nie jest jakiś wyrafinowany demiurg, jakiego wprowadzili na scenę greccy filozofowie, tylko kananejskie bóstewko o potencjale intelektualnym lewantyńskiego rolnika wczesnej epoki żelaza. Taki kolejny Marduk czy inny Baal Hadad.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

