E, chyba nie, ghiscarskie zwyczaje nic chyba nie miały do Chlora.
Zresztą po co tak kombinujemy, najbardziej parsymoniczne wyjaśnienie, to takie, że scenarzyści znowu coś popierniczyli.
Zresztą po co tak kombinujemy, najbardziej parsymoniczne wyjaśnienie, to takie, że scenarzyści znowu coś popierniczyli.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

