Fizyk napisał(a): Trochę znaczenia jednak ma. Bo pokazuje, że samolot najprawdopodobniej leciał przechylony, ale Twoja metoda tego nie wykryła (co nie jest dziwne - nie mogła tego wykryć).
Żadnego znaczenia. Śmieszne jest Twoje upieranie się przy tym, że "w czasie lotu nie da się dokonywać pomiarów". Jesteś Fizykiem, a wypowiadasz takie niedorzeczności. Zdumiewające. Zdjęcie miało to pokazać: ile to jest 3 stopnie kątowe na elementach skrzydła. To jeszcze taka informacja: podobnych pomiarów dokonuję także gdy samolot stoi na lotnisku. I widzisz: elementy skrzydła-np. odległości kątowe między silnikami dobrze się zgadzają.
Cytat:Ale rozchodzenie się światła? Optyka? Eksperymentów, które wykonano w tej dziedzinie już nie idzie zliczyć. To jest zagadnienie badane od XVII wieku. Ciężko o coś lepiej poznanego.
Tak tak, wiem wiem. "Wszystko dobrze wiecie". "Grawitację" też badają kilkaset lat, a nie zauważyli, że nie ma żadnego przekonującego empirycznego dowodu na "grawitację". Podobnie o kuli ziemskiej bredzą od tysięcy lat, a nie zauważyli, że ze świateł nieznanego nieba nie da się odczytywać kształtu powierzchni ziemi.
Myślę, że tyle się już chociaż nauczyłeś: nie ma żadnego dowodu na kulistość ziemi.
I myślę, że taki pożytek już odniosłeś: zostałeś zmuszony do rozmowy na temat, do rzeczy. Bo już nie bredzimy od rzeczy, że "zaćmienie księżyca to dowód kulistości ziemi, bo ziemia rzuca cień na księżyc, że słonce nie zmienia rozmiaru kątowego, ble ble ble..." tylko mówimy do rzeczy. Czyli tak: spieramy się o obserwacje powierzchni ziemi- bo tylko to się liczy przy geometrii powierzchni- to jest do rzeczy.
Cytat:Widzisz, cała nauka ma to do siebie, że dobrze ze sobą współgra.
Nieprawdopodobne ! Co Ty nie powiesz ? A to nie rozumiesz takich rzeczy: jeśli przyjmę urojenie (np. "grawitację") i będę budował na urojonym założeniu, to nauka, którą stworzę będzie: 1 oznaczała dopasowywanie rzeczywistości do mojego urojenia. Np. masy tak sobie powyliczam, że będą się zgadzały ze zjawiskami rzeczywistymi z rzeczywistymi ruchami świateł na niebie, świateł którym w swojej głowie przypiszę "masy" (nie mam żadnego dowodu, że to "masy", ale przypisuję z urojenia i "wyliczam" wielkośc urojenia)- takie mi "wyjdą masy" 2. zgodność będzie bardzo dobra, bo JAKA MIAŁABY BYĆ INNA ? Przecież dopasowywuję rzeczywistośc do swoich urojeń !
Widzisz: jedynym sposobem uwolnienia rozumu z urojenia jest nieignorowanie sprzeczności z empirią, z realnym światem. Jeśli po napotkaniu sprzeczności wymyślamy "model", np. refrakcji która nam "wszystko wyjaśni", to kontynuujemy budowę urojenia.
Systemy urojeń mają to do siebie: są bardzo logiczne, spójne wewnętrznie i bardzo dobrze zgadzają się z faktami. Zawsze mają jednak jakieś "ale", jakieś skazy. Współczesna nauka = rozbudowany system urojeń. Wiem, wiem wy nie jesteście zdolni do zrozumienia tego. Zrozumiecie może wtedy gdy gwiazdy zaczną padać na ziemię.
Cytat:I tego żaden płaskoziemca nie zrobił. I nie zrobi. Bo jeśli założyć płaską Ziemię, to zwyczajnie się nie da.
To jest Twoje proroctwo (o przyszłości nauki, czyli o "niemożności zbudowania płaskiego modelu"). A moje jest takie (zresztą nie moje): niedługo gwiazdy spadną na ziemię. Pożyjemy, zobaczymy kto miał rację.
Cytat:Pech jest taki, że negując naukę, negujesz całkiem sporo rzeczywistości.
Tak ? A które to zjawisko ja "zanegowałem" ? Czy Ty odróżniasz negowanie modelu od negowania rzeczywistości (empirii) ?
Cytat:Wydaje Ci się, że widziałeś Słońce zachodzące w poziomie na wysokości 12 km. Twój aparat badawczy Cię do tego przekonał. Jak dotąd spoko. Problem polega na tym, że Twój aparat badawczy ma banalne do wskazania wady, i niestety mierzy co innego, niż myślisz i mniej dokładnie, niż myślisz. Dlatego dałeś mu się zwieść.
Nie, nie wydaje mi się jestem pewien. Twoje pisanie- w sumie śmieszne. Ostatecznie bowiem: wszystko sprowadza się do zmysłów- np. wynik pomiaru trzeba wzrokiem odczytać na wskaźniku (lub usłyszeć, lub jeszcze jakimś innym zmysłem).
Cytat:Ale wiesz, że to o niczym nie świadczy? Bo wszystkimi tymi metodami mierzysz poziom pozorny, zaburzony siłami bezwładności, co do którego nie masz żadnej gwarancji, że pokrywa się z poziomem rzeczywistym, czysto grawitacyjnym?
O czym Ty mówisz ? Nie wstyd Ci ? Naprawdę Ci nie wstyd ? Przecież to śmieszne utrzymywać, że w samolocie "nieustannie działają istotne siły bezwładności". Przez większość trasy samolot leci ruchem praktycznie jednostajnym, bez żadnych skrętów, opadów, zrywów, wznoszeń..itp. Nawet jadąc samochodem- dobrze ocenię poziom (metodą ręka-oko-szklanka z wodą)- jeśli samochód jedzie ruchem jednostajnym i nie skręca. W samolocie- jest jeszcze płynniej.
Dziwię Ci się, że opowiadasz takie brednie.
Pomyślże : gdyby były "nieustanne przeciążenia"- elementy skrzydła wychodziłyby mi chaotycznie (jeśli chodzi o położenie kątowe)- od plusa do minusa, różne wyniki, nieustanna zmiana. A wychodzi zawsze tak samo. Więc co ? Przeciążenie zawsze "w jednym kierunku" ?
Cytat:Oczywiście w tym momencie nie spodziewam się, żeby Cię (Macieja1) to obchodziło...Słońce zachodzi w poziomie, na wysokości przelotowej samolotu. A wg. Twego symulatora 3.1 stopnia poniżej poziomu (dla wys. 10 km, o ile dobrze pamiętam). Dlaczego miałby mnie obchodzić fałszywy model rzeczywistości (tu refrakcji) ?
To Ciebie powinno obchodzić to, co ja piszę.
