ARHIZ napisał(a): A to nie jest tak, że po prostu masz niezdyscyplinowany umysł, który wymaga poukładania, które dzieje się podczas medytacji i stąd ta błogość.Tak bym tego nie ujął. Owszem, następuje pewne uporządkowanie (zaledwie częściowe), ale nie jest ono przyczyną błogości, lecz efektem podłączenia się do spokoju, z którego błogość płynie bezpośrednio, jeszcze przed jakimkolwiek uporządkowaniem. Doświadczam równocześnie błogości i frustracji, spokoju i chaosu. Niebo i piekło współistnieją we mnie.
Cytat:Swoją drogą nie masz tak, że jak medytujesz, to nagle jakby wszystko chciało Cię rozproszyć? A to sucho w ustach, a to coś uwiera?Raczej nie. Może jakieś takie drobiazgi się pojawiają, ale to jest mało istotne. Bardziej bym mówił natomiast o lęku/frustracji/gniewie/wściekłości. I niezdecydowaniu, czy na pewno to jest właściwe, że "medytuję", czy aby nie blokuję w ten sposób czegoś w sobie. A może jednak te "natrętne impulsy" są czymś czym powinienem się kierować? Tego typu wątpliwości. I trudności w rozróżnianiu czym się kierować, a czym nie. Czy w ogóle być gorącym albo zimnym, czy może jednak iść jakimś złotym środkiem. Czy być do bólu konsekwentnym, czy może jednak bardziej wyluzować i swobodnie iść jakimś środkiem.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
May all beings be at ease.
May all beings be happy

