Ziemowit:
Tak, pływałem z Europy do Ameryki Płd. Po ortodromie jak najbardziej. I ortodroma zagina się w kierunku bliższego bieguna, na półkuli północnej ku "górze", na południowej w "dół". Plotting ( wyjaśniam- to taka "mapa" bez lądów do żeglugi po oceanie. Nanosi się tylko siatkę, dopiero w pobliżu lądu przechodzi się na mapy bardziej szczegółowe) w klasycznym Merkatorze, bo zachowuje kąty. Na takiej mapie loksodroma jest oczywiście linią prostą, ortodroma biegnie po łuku. Wyznacza się zmiany kursu z zadanym interwałem ( im więcej, tym lepiej oczywiście). I zmienia się ten kurs delikatnie w wyznaczonych pozycjach.
Jest taka anegdotka z początków wojny Polsko-Jaruzelskiej. Do Polskiej Żeglugi Morskiej przybyli komisarze wojskowi, niestety z wojsk lądowych. Doszukali się planów podróży i doszli do wniosku, że przez całe lata Żegluga oszukiwała państwo. Bo statki pływały dłuższą drogą. Padły oskarżenia o sabotaż i pracę dla wrednych rewizjonistów z Bonn i okolic. A że stan był to wojenny, zrobiło się dość niebezpiecznie dla zainteresowanych. Dopiero zaprzyjaźnieni oficerowie z Marynarki Wojennej jakoś wytłumaczyli naziemnym kolegom, że pierdolą głupoty.
Wypisz-wymaluj kolega Maciej, pierwszy swego imienia. Strach pomyśleć, coby było, gdyby to on przewodził szacownej Komisji.
Tak, pływałem z Europy do Ameryki Płd. Po ortodromie jak najbardziej. I ortodroma zagina się w kierunku bliższego bieguna, na półkuli północnej ku "górze", na południowej w "dół". Plotting ( wyjaśniam- to taka "mapa" bez lądów do żeglugi po oceanie. Nanosi się tylko siatkę, dopiero w pobliżu lądu przechodzi się na mapy bardziej szczegółowe) w klasycznym Merkatorze, bo zachowuje kąty. Na takiej mapie loksodroma jest oczywiście linią prostą, ortodroma biegnie po łuku. Wyznacza się zmiany kursu z zadanym interwałem ( im więcej, tym lepiej oczywiście). I zmienia się ten kurs delikatnie w wyznaczonych pozycjach.
Jest taka anegdotka z początków wojny Polsko-Jaruzelskiej. Do Polskiej Żeglugi Morskiej przybyli komisarze wojskowi, niestety z wojsk lądowych. Doszukali się planów podróży i doszli do wniosku, że przez całe lata Żegluga oszukiwała państwo. Bo statki pływały dłuższą drogą. Padły oskarżenia o sabotaż i pracę dla wrednych rewizjonistów z Bonn i okolic. A że stan był to wojenny, zrobiło się dość niebezpiecznie dla zainteresowanych. Dopiero zaprzyjaźnieni oficerowie z Marynarki Wojennej jakoś wytłumaczyli naziemnym kolegom, że pierdolą głupoty.
Wypisz-wymaluj kolega Maciej, pierwszy swego imienia. Strach pomyśleć, coby było, gdyby to on przewodził szacownej Komisji.

