I dokładnie tak samo jak we wszystkich poprzednich przypadkach, klimatyści okazali się całkowicie niezdolni do merytorycznej dyskusji nad dogmatami swojej religii.
Niezdolni częściowo z powodów mentalnych, bo wierzenia religijne spajające wyznawców sekty są przecież bardzo silne i ich podważanie samo w sobie jest dla nich silnym dyskomfortem.
Ale przede wszystkim pod względem intelektualnym. Chociaż każdy dowolny klimatysta (taki np Vanat) pisze o sobie per "naukowcy" (zawsze w trzeciej osobie liczby mnogiej - nawet pilaster stosuje trzecią osobę, ale pojedynczą), to oczywiście koło nauki nigdy oni nawet nie stali. Vanat, czy Wielki Megaanalityk Popkiewicz nie odróżniają logarytmu od algorytmu, karbonu od kambru i klucza francuskiego od śrubokrętu.
Dlatego chętnie i z wielką swadą "polemizują" oni a to z płaskoziemcami, a to z wyznawcami tzw. chemtrials, a to z niejakim Karoniem
To jest mniej więcej ich poziom intelektualny i przeciwnik, z którym są w stanie nawiązać równorzędną polemikę.
Jednak przed wszystkim stającym choćby odrobinę powyżej tego poziomu uciekają z podkulonym ogonem.
Niemniej jest w tym środowisku jedna osoba z jakimś tam zauważalnym dorobkiem naukowym - Szymon Malinowski. I pilaster był nieodmiennie zaskoczony, co ktoś taki robi w tym towarzystwie, tak samo co robił swego czasu Maciej Giertych, też było nie było naukowiec z tytułem profesorskim, w środowisku kreacjonistów biologicznych.
Ale teraz pilaster już wie.
A dowiedział się dzięki lekturze wywiadu z wyżej wspomnianym. Ci którzy maja wykupioną prenumeratę mogą sobie przeczytać, ci którzy nie mają, niech dla tego wywiadu nie wykupują - nie warto.
Z naukowego punktu widzenia ów wywiad to kompletna żenada. Od naukowca należałoby oczekiwać wypowiedzi jasnych, precyzyjnych, ścisłych, jednoznacznych i najlepiej ilościowych. Malinowski zaś w ogóle w tym wywiadzie naukowcem nie jest. Zamiast konkretnych danych liczbowych dostajemy praktycznie wyłącznie pojęcia z logiki rozmytej („mniej”, „więcej”, „bardziej”, trochę”), oraz alegorie, metafory, hiperbole, przenośnie i inne typowe dla poezji środki wyrazu. Jest Malinowski w tym wywiadzie prorokiem, czy przynajmniej gorliwym wyznawcą, sekty, prorokującej rychłe (w ciągu pokolenia) nadejście Końca Jako Kary Za Grzechy. Bliski termin Apokalipsy ma oczywiście zachęcać do Nawrócenia, a zwłaszcza składania Ofiar, bo czasu już jest niewiele. W ramach tych Ofiar należy ograniczyć konsumpcję (jak nie zechcą, trzeba ich zmusić), oraz populację, też pewnie niedobrowolnie.
W dodatku Malinowski zdradza ignorancję, załóżmy bowiem życzliwie dla Niego, że nie jest to celowa manipulacja, na poziomie kompromitującym dla, bądź co bądź, profesora.
Gada brednie nawet wtedy, kiedy w żaden sposób nie wzmacnia to jego wywodów.
Na ten przykład Słońce przekształci się w czerwonego olbrzyma nie za 2, jak twierdzi Malinowski, ale co najmniej za 4 miliardy lat. Niezależnie od tego faktu, już za lat miliard, (też nie za dwa), nasza gwiazda rozgrzeje się do tego stopnia, że jakiekolwiek życie na Ziemi stanie się niemożliwe.
Kolejnym stwierdzeniem typu „miliard w tą, miliard w tamtą”, jest wzmianka o transporcie energii wewnątrz Słońca drogą konwekcji. Energia wewnątrz gwiazdy jest transportowana przez ruchy konwekcyjne, owszem, ale w gwiazdach małych i chłodnych - czerwonych karłach. W gwiazdach większych i gorętszych, takich jak Słońce, konwekcja występuje tylko w ich zewnętrznych warstwach, natomiast bliżej jądra energia jest transportowana przez promieniowanie – w procesie bardzo podobnym do efektu cieplarnianego, opisywanym przez te same modele. W gwiazdach jeszcze jaśniejszych, typu widmowego A, transport energii następuje już wyłącznie drogą promieniowania.
Niezdolni częściowo z powodów mentalnych, bo wierzenia religijne spajające wyznawców sekty są przecież bardzo silne i ich podważanie samo w sobie jest dla nich silnym dyskomfortem.
Ale przede wszystkim pod względem intelektualnym. Chociaż każdy dowolny klimatysta (taki np Vanat) pisze o sobie per "naukowcy" (zawsze w trzeciej osobie liczby mnogiej - nawet pilaster stosuje trzecią osobę, ale pojedynczą), to oczywiście koło nauki nigdy oni nawet nie stali. Vanat, czy Wielki Megaanalityk Popkiewicz nie odróżniają logarytmu od algorytmu, karbonu od kambru i klucza francuskiego od śrubokrętu.
Dlatego chętnie i z wielką swadą "polemizują" oni a to z płaskoziemcami, a to z wyznawcami tzw. chemtrials, a to z niejakim Karoniem
To jest mniej więcej ich poziom intelektualny i przeciwnik, z którym są w stanie nawiązać równorzędną polemikę.
Jednak przed wszystkim stającym choćby odrobinę powyżej tego poziomu uciekają z podkulonym ogonem.
Niemniej jest w tym środowisku jedna osoba z jakimś tam zauważalnym dorobkiem naukowym - Szymon Malinowski. I pilaster był nieodmiennie zaskoczony, co ktoś taki robi w tym towarzystwie, tak samo co robił swego czasu Maciej Giertych, też było nie było naukowiec z tytułem profesorskim, w środowisku kreacjonistów biologicznych.
Ale teraz pilaster już wie.
A dowiedział się dzięki lekturze wywiadu z wyżej wspomnianym. Ci którzy maja wykupioną prenumeratę mogą sobie przeczytać, ci którzy nie mają, niech dla tego wywiadu nie wykupują - nie warto.
Z naukowego punktu widzenia ów wywiad to kompletna żenada. Od naukowca należałoby oczekiwać wypowiedzi jasnych, precyzyjnych, ścisłych, jednoznacznych i najlepiej ilościowych. Malinowski zaś w ogóle w tym wywiadzie naukowcem nie jest. Zamiast konkretnych danych liczbowych dostajemy praktycznie wyłącznie pojęcia z logiki rozmytej („mniej”, „więcej”, „bardziej”, trochę”), oraz alegorie, metafory, hiperbole, przenośnie i inne typowe dla poezji środki wyrazu. Jest Malinowski w tym wywiadzie prorokiem, czy przynajmniej gorliwym wyznawcą, sekty, prorokującej rychłe (w ciągu pokolenia) nadejście Końca Jako Kary Za Grzechy. Bliski termin Apokalipsy ma oczywiście zachęcać do Nawrócenia, a zwłaszcza składania Ofiar, bo czasu już jest niewiele. W ramach tych Ofiar należy ograniczyć konsumpcję (jak nie zechcą, trzeba ich zmusić), oraz populację, też pewnie niedobrowolnie.
W dodatku Malinowski zdradza ignorancję, załóżmy bowiem życzliwie dla Niego, że nie jest to celowa manipulacja, na poziomie kompromitującym dla, bądź co bądź, profesora.
Gada brednie nawet wtedy, kiedy w żaden sposób nie wzmacnia to jego wywodów.
Na ten przykład Słońce przekształci się w czerwonego olbrzyma nie za 2, jak twierdzi Malinowski, ale co najmniej za 4 miliardy lat. Niezależnie od tego faktu, już za lat miliard, (też nie za dwa), nasza gwiazda rozgrzeje się do tego stopnia, że jakiekolwiek życie na Ziemi stanie się niemożliwe.
Miliard w tą, miliard w tamtą, to przecież w końcu żadna różnica. Tak samo swobodnie traktuje zresztą to środowisko również wszystkie inne dane z temperaturą włącznie. Tylko bowiem odpowiednio rozluźniając metodologię, można nadejście Klimatycznej Apokalipsy w ogóle jakoś uprawdopodobnić.
Kolejnym stwierdzeniem typu „miliard w tą, miliard w tamtą”, jest wzmianka o transporcie energii wewnątrz Słońca drogą konwekcji. Energia wewnątrz gwiazdy jest transportowana przez ruchy konwekcyjne, owszem, ale w gwiazdach małych i chłodnych - czerwonych karłach. W gwiazdach większych i gorętszych, takich jak Słońce, konwekcja występuje tylko w ich zewnętrznych warstwach, natomiast bliżej jądra energia jest transportowana przez promieniowanie – w procesie bardzo podobnym do efektu cieplarnianego, opisywanym przez te same modele. W gwiazdach jeszcze jaśniejszych, typu widmowego A, transport energii następuje już wyłącznie drogą promieniowania.

