Sofeicz napisał(a): To może spytaj jeszcze M1 (bo z Tobą jeszcze jakoś dyskutuje), jak wg niego zachowuje się woda na płaskiej Ziemi, i jakim to sposobem nie ścieka do środka 'placka'?
Przecież wymyślenie sobie jakieś niekulistej bryły, na której wektor ciążenia jest zawsze prostopadły do powierzchni to istna kwadratura koła.
Barycentrum takiego hipotetycznego ciała musiałoby faktycznie znajdować się w nieskończoności, żeby działanie było takie, jak w realu.
Niekoniecznie. Teoretycznie podobny efekt dawałaby nieskończona płaszczyzna - wytworzyłaby ona nad sobą jednorodne pole grawitacyjne, czyli wektor ciążenia byłby zawsze prostopadły do powierzchni i miałby wszędzie taką samą wartość. Nieskończona naładowana płaszczyzna to taki standardowy przykład z elektrostatyki, na którym można ładnie pokazać zastosowanie prawa Gaussa - kilka linii znaczków i dostajemy w wyniku wzór na natężenie pola elektrycznego, które jest wszędzie stałe co do wartości. Rozumowanie dla pola grawitacyjnego byłoby zupełnie analogiczne, bo prawo powszechnego ciążenia (podobnie jak siłę Coulomba) wyraża tzw. inverse-square law. Rozmiar dysku w rzeczywistości nie musi być nieskończony - musi być tylko na tyle duży, żeby różnica na biegunie północnym i południowym (dla niektórych rozciągniętym do okręgu) była niewielka albo nawet niemierzalna.
Rodzi się natomiast pytanie jaka nieznana siła musiałaby trzymać takie skupisko materii w podobnie kuriozalnym kształcie. Sensownej fizyki się na tym zbudować nie da (w najlepszym wypadku jakąś pokraczną, która macha brzytwie Ockhama z daleka), raczej trzeba by się powołać na wróżki, anioły albo inny rodzaj magii. No i Maciek próbując zbudować na tym forum obraz nadgorliwego sceptyka sam się zapędził w kozi róg, bo współczesna nauka ma tak rozbudowany wachlarz teorii, których nitki się miejscami przeplatają, że w zasadzie niemożliwym jest przedstawienie do nich jakiejkolwiek rozumowej alternatywy (no chyba że są przypadkami teorii ogólniejszych, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi). Zatem chociaż wszędzie widzi spiski, manipulacje, głupotę innych i w ogóle podręcznikom do fizyki nie ufa, to problemu z dosłownym odczytywaniem ksiąg sprzed kilku tysięcy lat już nie widzi, a nawet chętnie ich elementy do swojego świata obrazu włącza jako te "prawdziwe". Moim zdaniem taka zabawa w kotka i myszkę niewarta jest świeczki, raczej ten wątek się nadaje na zagadkę dla początkującego psychologa, bo rzeczywiście ilość czasu jaką Maciek poświęca na swoje ściany tekstu i determinacja z jaką się tu udziela - niezależnie co o kształcie Ziemi naprawdę myśli - robią wrażenie.

