kmat napisał(a): Zwyczajnie, bierzesz i spierdalasz. A na serio - scenarzyści to idioci. Póki mieli materiał z książek, którego jakoś tam musieli się trzymać, nie było to aż tak istotne. Gdy ten się skończył, pokazali na co ich stać.
To oczywiście możliwe, ale takie prostackie. Mam lepszą teorię, bo spiskową. Jak wiadomo, Martin cierpi od stressów, bo fani są tak nakręceni, że oczekują od niego Bóg wie jakiego arcydzieła. A on nie jest ani nie uważa się za jakiegoś Boga literatury, jeśli więc dwa ostatnie tomy będą tylko zwyczajnie dobre, posypią się na niego hejty, że ktoś książkę przeczytał, a nie dostał orgazmu, nie wyleczył raka ani nie nastąpiło ponowne przyjście Chrystusa. Wpadł więc na szatański plan podsunięcia scenarzystom pomysłów na Kicz Absolutny. W efekcie fani zostali zdegustowani tak skutecznie, że teraz cokolwiek napisze Martin, na zasadzie kontrastu w porównaniu z serialem zostanie uznane za dobre - a jeśli naprawdę będzie obiektywnie dobre, na co mam uzasadnioną nadzieję, to zostanie uznane za arcydzieło i będą orgazmy, leczenie raka etc. I z taką nadzieją, bez strachu o własne ego, chłop bezstresowo wreszcie zakonczy pisanie.
kmat napisał(a): Samwell mógłby być prawą ręką albo królewskim maesterem. Król z niego żaden, w zasadzie z tych samych powodów co Jon.
No taki król od "ściąć mu głowę, a teraz napijmy się i pogadajmy o dupach" to żaden, ale przecież cała saga GoT to historia upadku takich władców. Byłby więc królem Nowej Ery, postapokaliptycznej, w ktorej rządziłoby się za pomocą papirów, pieczątek i... burżuazji, a niedobitki dawnych wielkich rodów wojowników zostałyby sprowadzone do pożytecznej roli mecenasów sztuki i nauki, z prawem do używania dziwnych kapeluszy.

