Fizyk napisał(a):Maciej1 napisał(a): Mniej więcej w połowie przypadków (obserwacji nadwodnych) dół obiektów nadwodnych jest "zjedzony przez refrakcję" (odbicia, spłaszczenie). To już tłumaczyłem, to już pokazywałem.Tak, jak Ty do tego podchodzisz, to to jest teza niefalsyfikowalna.
Czemu? Bo nie ma żadnego sposobu odróżnienia "zjedzenia przez refrakcję" od schowania za horyzontem. Nie postulujesz żadnego konkretnego mechanizmu refrakcji, z którego dałoby się przewidzieć, czy w danych warunkach "zjedzenie przez refrakcję" ma prawo zajść, czy nie - po prostu jak coś jest schowane, to ogłaszasz "zjedzenie przez refrakcję" i voila, szachownica obsrana i zwycięstwo ogłoszone.
Nie ma żadnego "zjadania przez refrakcję". Refrakcja czasem spłaszcza obraz, ale nie do zera. Jest za to chowanie za horyzontem.
Zjedzenie o którym ja mówię jest zawsze gdy występują spłaszczenia i/lub odbicia. Jeżeli tych nie ma, to obrazy upodabniają się do widoku jaki byłby na płaskiej ziemi, przy prostoliniowym torze światła. "Schowanie pod" (którego nie ma) globaliści zawsze w ten sposób "odkrywają": przez ekstrapolację części obiektu (najczęściej góry obiektu w dół) tj. zakładając proporcjonalność odwzorowania w pionie. Ta proporcjonalność może być jednak tylko w środowisku (praktycznie, bo idealna jednorodność nie istnieje) jednorodnym optycznie w osi pionowej- w praktyce jest tak w warunkach, które opisałem (małe różnice wysokości, wiejący wiatr itp.). Bo globaliści niedokładnie oglądają zdjęcia: nie zauważają spłaszczenia i/lub odbić. Jak np. Ty- na widoku Schneberga gdy nie widzisz spłaszczonego lądu nad pasmem Protivanova. To wszystko już wiele razy tłumaczyłem.
W praktyce nie istnieje żadne "schowanie pod horyzont". Nie uda się wam przedstawić żadnego takiego schowania. Być może kiedyś gdzieś na ziemi mógłby wystąpić jakiś wyjątkowy układ atmosfery (soczewkopodobny) dający "schowanie pod"? Być może? Wszak nie ma rzeczy niemożliwych w ogóle. Wtedy może by się wam udało? Ale to też mało prawdopodobne, bo mówię z praktyki: nigdy takiego efektu nie widziałem ani na swoich zdjęciach, ani na tych które (błędnie) pokazywano jako "schowanie pod" (były na nich odbicia/spłaszczenia "zjadające" dół obiektów). Ale z zasady tak nie ma. Tymczasem gdyby ziemia była kulą, to właśnie tak powinno być z zasady. Powinno być mnóstwo zdjęć i filmików statków ładnie i stopniowo "schodzących pod horyzont". Ładnie to znaczy bez efektów optycznych (odbić, spłaszczeń zjadających dół obiektu). Ale nie jest. Statki "pod horyzont" się nie chowają.
Cytat:Refrakcja czasem spłaszcza obraz, ale nie do zera.
Nieprawda. W praktyce nawet do zera. Spłaszczenie może gwałtownie narastać przy granicy warstwy- tak, że może wyglądać jak "sprasowane do linii". Tobie jednak można pokazać zdjęcie faceta ze "zjedzonymi nogami" (przez refrakcję) a Ty powiesz "nigdy do zera". Taka z Tobą rozmowa. Taka z wami rozmowa.
Ziemowit napisał(a): Ale zrozum Macieju1, że matematyka, geometria i astronomia to jest własnie rzeczywistość. Napiszę inaczej: cały świat, który widzisz oczami, który czujesz i wąchasz jest właśnie matematyką, geometrią i astronomią. Każdy naukowiec na świecie Ci to powie.
Niestety się mylisz. Nie wystarczy, że coś jest matematycznie poprawne, by to było rzeczywistością. Matematyczna zgodnośc jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. To zbyt mało! "Poprawne wyliczenie" to jeszcze nie jest wyrocznia rzeczywistości. Każde bowiem wyliczenie opiera się na założeniach (na modelu). Jeżeli przynajmniej jedno z założen jest niezweryfikowane, ale przyjmowane bez dowodu (na potrzeby wyliczenia), to wynik wyliczenia nie może być zaliczony do kategorii faktów i wiedzy, lecz najwyżej do kategorii teorii, przypuszczeń. Bo takie wyliczenie stoi na niezweryfikowanym przypuszczeniu.
Przykro mi jest, że Ty takich oczywistości nie rozumiesz. Może wróc do tego mojego postu w którym opisywałem WIARĘ Eratostenesa. Wiarę czyli założenia jakie on sobie przyjął na temat nieznanej ziemi i nieznanego nieba, na podstawie to których założeń "wyliczył promień kuli ziemskiej". Czytaj sobie to codziennie i rozmyślaj nad tym, a kto wie? Może w końcu dotrze do Ciebie to, że to co opiera się na domysłach na temat nieznanego jest domysłem na temat nieznanego, nawet jakby zawierało w sobie poprawne operacje matematyczne.
Cytat:Dzięki matematyce, geometrii i astronomii wiemy jaka jest gęstość jądra Słońca, jaka panuje temperatura na Marsie, jaki jest skład chemiczny atmosfery Wenus, jak silna jest grawitacja Jowisza, jaką masę ma Saturn i ile ważą wszystkie jego kuliste księżyce. Dzięki tej wiedzy skatalogowano aż 734 274 planetoid naszego układu słonecznego, siedemset trzydzieści cztery tysiące dwieście siedemdziesiąt cztery planetoidy. Dzięki tej wiedzy znamy gęstość gwiazd neutronowych i siłę promieniowania dżetów materii wyrzucanych przez kwazary (takie galaktyki z gigantyczną czarną dziurą w środku). I to jest wiedza, to jest rzeczywistość.
To są wszystko żałosne urojenia. Rozbudowany system urojeń. Urojeń, w którym pierwsze wynikłe z niesprawdzonego domysłu na temat nieznanego świata rodzi kolejny łańcuch urojeń (najczęściej poprzez "wyliczenie"). Tkwicie w urojeniach, cierpicie na paranoję "wiedzy", można powiedzieć na "paranoję liczbową" . Właśnie dlatego, że prostych rzeczy nie rozumiecie, że nie jesteście zdolni rozróżniać między faktem (pomiarem, obserwacją- sprawdzonymi na wiele niezależnych sposobów- wzrosk, słuch, dotyk...itd) a przypuszczeniem (np. "wyliczeniem") opartym na niesprawdzonym założeniu. Wytwory waszej fantazji są dla was "wiedzą i faktami". Właśnie dlatego gwiazdy muszą spaść wam z nieba na wasze głowy. Bo jak widać chyba nie ma już innego sposobu, by was wyleczyć z waszej "wiedzy". A Bóg jest miłosierny i chce was wyleczyć. Dlatego pozwoli by gwiazdy spadły na wasze głowy, jak zapowiedział już niemal dwa tysiące lat temu. Tylko czy to wam pomoże, czy wystarczy ? Jest bowiem taki rodzaj zaćmienia rozumu i głupota tak wielka z których już nie ma wyjścia. Jedynie do piekła.
Ziemowit napisał(a):Cytat:A może rozmytej?Własnie rozmytej. Bo logika rozmyta polega na tym, aby za pomocą zajęcia z okna samolotu zrobionego pod czas skręcania uznać matematykę, geometrię i astronomię za odlot naćpanych naukowców.
Zdjęcie nie było podczas "skręcania". Poza tym: nie opieram tego co piszę na temat obserwacji z samolotu "tylko na jednym jedynym zdjęciu". Lecz co robię i jak robię (wielokrotność obserwacji i pomiarów)- już wielokrotnie opisywałem. Powinieneś sobie to już uświadomić: jeśli sądzisz, że ja jestem aż tak głupi, że coś piszę na podstawie "jednej pstrykniętej fotki", to masz dowód na to, że się łudzisz. A łudzenie się- jest znakiem chciejstwa. W tym przypadku chciejstwa kulistości. Jesteś chciejcą kulistości ziemi. Jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe jak można być chciejcą czegoś, ale widocznie można.
Pozwól, że zapytam: Dlaczego ta "kula ziemska" ma dla Ciebie aż tak wielkie znaczenie? Jesteś jakimś "doktorem" lub "profesorem", który zbudował swoja pozycję życiową na pracach naukowych w których były tezy o "kulistości ziemi"? Wtedy byłoby to psychologicznie zrozumiałe. Aczkolwiek i tak by Cię to nie usprawiedliwiało, gdyż prawda powinna mieć dla człowieka większe znaczenie, niż własna pozycja i własny "dorobek". Szczególnie dla kogoś kto jak Ty uważa się za wierzącego w Boga (przynajmniej tak piszesz). W imie prawdy należy się wyrzekać nawet "swojego", zwłaszcza tego!
