towarzyski.pelikan napisał(a): Nikt nie chce być samotnym bohaterem swojej mitologii. Żeby mit się kręcił, potrzeba wspólnoty podtrzymującej ten mit. Wyobraźmy sobie mężczyznę, który uwierzył w mit dżentelmenów i dam, a żyję w otoczeniu mamwyjebańców i kobiet lekkich obyczajów. W jaki sposób ma realizować swoje dżentelmeństwo? Co najwyżej może się zamknąć na cztery spusty w domu i pisać historie oparte na jego micie.Oczywiście, człowiek to zwierzę społeczne. Ale właśnie dzisiaj to banalnie proste, choćby nawet ktoś wierzył w krasnoludki ujeżdżające smoki, to wystarczy że wpisze w jakimś pejsbuku "wierzę w krasnoludki ujeżdżające smoki" i okaże się że na świecie jest już 43297 ludzi wierzących w krasnoludki ujeżdżające smoki i właśnie wyszła książka o jeździectwie krasnoludków. Dzięki globalizacji każdy może sobie znaleźć towarzystwo podzielające jego poglądy. Coś takiego w XX wieku było możliwe tylko dla bogatej elyty mogącej sobie pozwolić na dowolne przeprowadzki i zmiany towarzystwa - a przed XX wiekiem i dla tych nie, bo nie starczało środków transportu. To technologia umożliwia pluralizm światopoglądowy, który kiedyś był utopią nie do osiągnięcia, właśnie dlatego, że nikt nie chce żyć w swojej prawdzie sam. Dlatego nie będzie już wielkich religii ani świeckich ideologii, a istniejące podzielą się na odłamy jak protestanci. Żeby wrócić do jedności mentalnej wielkich obszarów geograficznych, trzeba by ludziom zabrać nie tylko internet, ale samoloty i samochody.
Co może przyciągać cię do wzorów teokratyczno-monarchistycznej Korei Północnej albo pewnych ultraradykałów ekologistycznych.

