Ciiicho.
ProxyOne to był prawdziwy katolik w tym sensie, że szczerze wierzył, że Kościół Katolicki jest kościołem chrystusowym; wobec czego wszedł bardzo głęboko w nauczanie katolickie i w studia biblijne. Ale jak do niego dotarło, że chrześcijanin to jest człowiek autentycznie święty i co to znaczy być świętym, to w zderzeniu z przaśną, obłudną rzeczywistością zwątpił.
A ja powiem tak: ja muszę jakoś żyć między tymi obłudnikami. To znaczy, że muszę się do nich właśnie dostroić, a nie bawić w jakiegoś świętojebliwego ascetę. Którym, a owszem, mógłbym być nawet formalnie, bo do tego mnie wychowano. Ale akurat świat ma więcej do zaoferowanie, również w wymiarze moralno-etycznym, niż katolickie czcze spekulacje o świecie i zaświatach. Po prostu.
ProxyOne to był prawdziwy katolik w tym sensie, że szczerze wierzył, że Kościół Katolicki jest kościołem chrystusowym; wobec czego wszedł bardzo głęboko w nauczanie katolickie i w studia biblijne. Ale jak do niego dotarło, że chrześcijanin to jest człowiek autentycznie święty i co to znaczy być świętym, to w zderzeniu z przaśną, obłudną rzeczywistością zwątpił. A ja powiem tak: ja muszę jakoś żyć między tymi obłudnikami. To znaczy, że muszę się do nich właśnie dostroić, a nie bawić w jakiegoś świętojebliwego ascetę. Którym, a owszem, mógłbym być nawet formalnie, bo do tego mnie wychowano. Ale akurat świat ma więcej do zaoferowanie, również w wymiarze moralno-etycznym, niż katolickie czcze spekulacje o świecie i zaświatach. Po prostu.
