Sam nadprezes pewnie faktycznie jest tylko pożytecznym idiotą. Ale przy strukturze tego "dworu" Kreml może mieć nieproporcjonalnie duży wpływ kontrolując kogoś z jego otoczenia. Realny dostęp do nadprezesa ma w końcu kilku ludzi. A biorąc pod uwagę niezbyt porywający poziom moralny środowiska wystarczy ordynarny szantaż, choćby czymś w stylu pedofilii na Podkarpaciu.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

