kkap napisał(a): No właśnie nie. Wręcz przeciwnie. Owe środowisko to jest banda krzykliwych, roszczeniowych błaznów, o co najmniej dziwacznym poczuciu estetyki i ekscentrycznej (delikatnie mówiąc) prezencji.Zdefiniować sobie możesz wszystko jak ci się podoba, no ale skoro każdego niekrzykliwego i niebłazna wyłączasz ze "środowiska", to musisz znaleźć jakieś inne słowo na określenie niekrzykliwych i niebłaznujących homoseksualistów, którzy życzyliby sobie żyć otwarcie.
Cytat: I w owym środowisku działa bardzo wielu heteryków, mam wrażenie (nie mam danych), że nawet większość. Istnieje natomiast bardzo wielu ludzi nieheteroseksualnych, którzy się z owym środowiskiem nie utożsamiają, a wręcz go nienawidzą gdyż:...gdyż uważają że dobrze było jak było, jak człowiek siedział cicho i się "nie afiszował". Istnieli też w Ameryce liczni Murzyni popierający segregację rasową, bo przecież zawsze tak było a różni wichrzyciele tylko sprowadzają na wszystkich kłopoty.
Cytat:No właśnie nie, jest dokładnie na odwrót. Gdyby tak było i gdyby to był ich główny i jedyny postulat to sam bym ich popierał jako zadeklarowany konserwa. Tymczasem owe środowisko poprzez swoje działania wywołuje dokładnie odwrotne skutki. Ich obsceniczne parady oraz radykalne postulaty po pierwsze mobilizują środowiska skrajne z drugiego bieguna (które zawsze będą istnieć), po drugie wywołują niechęć wobec osób niehetero w środowiskach umiarkowanych niechętnych. Gdyby nie takie działania środowiska umiarkowane spokojnie mogłyby zaakceptować normalne współistnienie osób niehetero w społeczeństwie. Środowiska skrajne zaś zajęłyby się czymś innym, bo owe kwestie nie wydawałyby się dla nich jakimś zagrożeniem i zeszłyby z agendy priorytetów.Konkretnie co jest takiego obscenicznego na paradach równości? Twoje zdanie jest więc takie, że w tych krajach, gdzie takich rzeczy się nie organizuje, np. w Rosji lub Turcji, homo mają lepiej, bo swoją skrajnoscią nie drażnią umiarkowanych ludzi i dzięki temu cieszą się większą tolerancją?

