korsarz napisał(a): Kompletnie, nie. Nie interesuje mnie kto, co robi ze sobą. Mam zastrzeżenia natury prawnych regulacji w tym zakresie. Po prostu nie uważam aby nadawanie z tego tytułu jakichś specjalnych przywilejów rozwiązało problem.Zupełnie się z tym zgadzam. Gdyby ktoś proponował jakieś specjalne przywileje dla homo, jak np. jakieś parytety i punkty za orientację na uczelniach, to pierwszy bym protestował. Ale przecież to są tylko fantazje w prawicowych dystopiach.
Cytat:Rozumiem, że szykany i wyśmiewanie mogą być powodem do problemów z samoakceptacją i funkcjonowaniem w społeczeństwie, nie uważam jednak, aby był to dostateczny powód do tego by zrównywać np. instytucje małżeństwa z postulatami LGBT, tylko dlatego, że kogoś cechuje relatywizm w ocenie moralnej danego zjawiska.A jaki powód byłby dostateczny i dlaczego właśnie taki?

