ARHIZ napisał(a): czy Twoja praktyka wykazuje jakąś częstotliwość? Czy można nazwać to praktyką duchową, czy raczej zabawą? Nie piszę tego, żeby Ci dokuczać ani Cię atakować. Po prostu jestem ciekaw jak to u Ciebie wygląda i jakie jest Twoje zdanie.Ja nie rozróżniam zbytnio życia i praktyki. Mnie o to się rozchodzi, by w każdej chwili żyć jak najlepiej. Dlatego ja łączę praktykę i życie w jedno. Eksperymentuję i na bieżąco oceniam co w danej chwili będzie najlepsze - spoczęcie jako świadomość? połączenie się z jakąś zdysocjowaną energią? a może wypłynięcie z danego radosnego/inspirującego natchnienia/impulsu? a może skierowanie uwagi na oddech? a może zapuszczenie sondy w głąb ciała? a może jeszcze coś innego?
Np. widzę w danym momencie, że się spinam działając w określony sposób. Przypominam sobie filmik Alana Wattsa. Łączę różne kropki w jedno. Zmienia mi się perspektywa. Wybieram rozluźnienie i flow. Widzę, że odruchowo wchodzę i zastygam uwagą w myślach. Mogę wybrać ekspansję, kierując uwagę świadomie w danej chwili na to co w tej chwili fizycznie robię.
Wciąż badam i błądzę, poprawiam, eksperymentuję

Widzę, że zaczynam się spinać. Rozluźniam, puszczam to. Pozwalam temu być. Pojawia się chęć/pokusa by się spiąć i dzięki temu coś rozluźnić. Praktycznie nieustanna samo-obserwacja. Widzę, że mam możliwość wejścia w ciężką, depresyjną energię, by próbować dzięki temu sobie coś przypomnieć. Nie warto. Lepiej zaufać. Nie skupiać się tak bardzo na szczegółach. Wybrać flow. Idę dalej.
Ostatnio...teraz jest lęk przed przypomnieniem sobie czegoś, ale to jest inne. Więc spokojnie acz stanowczo wybieram stopniowo oswajanie swojej uwagi z powrotem do tego...ok...ostatnio uświadomiłem sobie skłonność do dystrakcji. Uciekanie od siebie. Więc przeczekanie pierwszych dyskomfortów i na powrót połączenie się z trudnymi emocjami.
Także różne metody samo-wglądu.
Trudność u mnie polega na oscylowaniu/wybieraniu między bardziej pasywnymi i bardziej aktywnymi podejściami, zwłaszcza gdy idę w nieznane. Mam skłonności anankastyczne (obsesyjno-kompulsyjne) i na nie również chcę brać poprawkę.
ARHIZ napisał(a): W kwestii szukania, ja też wciąż szukam [sadhana]. Sprawdzam nowe, techniki, jedne zostawiam, inne rozwijam. Zbieram coraz to nowe narzędzia do woreczka z doświadczeniem. Przykładowo, przez lata mantrowałem na mali, sznurze modlitewnym, teraz z kolei bardziej skupiam się na oddechu a mala robi za dekorację. Kiedyś święciłem każdy posiłek przed jedzeniem, teraz jest to dla mnie zbędne ograniczenie. Zabieram się jednak do powrotu do codziennego odprawiania pudźy, jakiś czas temu zarzuciłem razem z ofiarowaniem jedzenia jako ograniczenie, ale widzę, że jednak mam potrzebę kontaktu z Lingą. Co o tym myślisz?Myślę, że to jest dobre dla Ciebie i sam najlepiej wiesz z czym warto spróbować
Nie wiem co to jest Linga czy pudźa (ale wiem co to jest mala czy anapana
).Skoro mnie pytasz, to chętnie coś mogę zaproponować, lubię się dzielić w ten sposób
Wymieniasz różne praktyki, więc może dla równowagi podam coś takiego:
To jest taki jakby powrót do punku (0,0,0,0). Wszelkie praktyki dzieją się w przestrzeni świadomości, więc można "odchylić się do tyłu" i połączyć się ze sobą, scentrować się, przejść bardziej na pozycję świadka/obserwatora.
Jeszcze tutaj jest pewne uzupełnienie:
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
May all beings be at ease.
May all beings be happy

