Fizyk napisał(a):MCich napisał(a): Pamiętajmy, że incel to po prostu skrót od involuntary celibate. Tu nie ma żadnej ideologii, to jak mówienie, że cyklistów łączy jakiś zbiór przekonań.W samym terminie nie ma żadnej ideologii, prawda. W takim ujęciu i ja byłem incelem. Problem w tym, że najchętniej tego terminu używają ludzie, dla których idzie za tym ideologia - że kobiety są złe, że puszczają się ze wszystkimi tylko nie z nimi, że trzeba być nie wiadomo kim, by znaleźć partnerkę, a w skrajnych przypadkach - i to już zaczęło prześwitywać z postów Stoika - pochwała tych, którzy mordują "normalnych".
Z Twojego posta wygląda, że pod tą ideologią byś się nie podpisał - i jeśli tak, to fajnie. W takim wypadku nic do Ciebie nie mam - i podejrzewam, że inni też. Pozostaje nam tylko życzyć Ci, żeby udało Ci się znaleźć kogoś, kto Cię pokocha.
To incele podpisujący się pod wspomnianą ideologią są problemem i budzą niechęć.
MCich napisał(a): Ktoś powie - pójdź do prostytutki. Technicznie rzecz biorąc rzeczywiście nie byłbym już incelem a skoro mogę to zrobić(bo mam pieniądze) to w sumie jestem volcelem(voluntary celibate). Ale ja tego nie chcę. Chcę kogoś z kim będzie mnie wiązało jakieś uczucie, nawet nie mówię o jakiejś głębokiej miłości - ale jakieś uczucie.Rozumiem, sam myślałem podobnie. I na szczęście udało się ostatecznie uniknąć korzystania z usług prostytutek, czego i Tobie życzę.
Tak, widzę, że pod tym słowem jest jakaś ideologia... ale nie wiem na ile to prawda, a na ile to 'wentyl' bezpieczeństwa dla wielu młodych sfrustrowanych ludzi. Ja też kiedyś miałem 15 czy 20 lat. Rozumiem ich frustracje, tylko ja nie za bardzo miałem gdzie ją wypowiedzieć. Nikt nie chciał tego słuchać. A tak można się zebrać, i razem się poużalać chwilę. Oczywistością jest, że w 'prawdziwym' życiu nie przyznaje się do bycia incelem(chociaż tak szczerze - większości nie muszę tego mówić, jedynie ludziom 60+ wydaje się, że 'dobra ze mnie partia') i nie dyskutuje na takie tematy, chociaż irytują mnie wypowiedzi koleżanek w pracy takie jak np. podczas dnia kobiet 'tak to prawda, że dzień kobiet jest bardziej obchodzony niż dzień mężczyzn, ale mężczyźni mają swój dzień każdego dnia', albo gdy jedna była w ciąży i okazało się, że to syn 'no szkoda, ale przynajmniej będzie miał łatwiej w życiu'. Co ciekawe wypowiadają to najczęściej te najładniejsze, które pracują mniej od innych bo zawsze znajdzie się jakiś przydupas co pomoże. Także moje próby wprowadzenia równouprawnienia są wyśmiewane 'podnieś to bo jesteś mężczyzną'(ćwiczę i jestem w miarę sprawny fizycznie, ale dlaczego odwalać za kogoś robotę?), 'przywitaj się najpierw ze mną jak wchodzisz do pokoju bo jestem kobietą'(podczas gdy ja witam się najpierw z tym kogo widzę w pomieszczeniu - nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna)
Faktem jest, że wielu inceli nie pomaga sprawie, ale czytając incelowskie fora można się natknąć na ciekawe badania, ankiety, publikacje naukowe. Mam wrażenie, że dyskusja nad nimi jest haram.
P.S Przepraszam kmat, za inwektywę pod twoim kierunkiem. Mam wrażenie, że pokierowały mną emocje.
P.S2 Akurat co śmieszne blizny mam tylko na ciele. Na twarzy mam tylko zmieniony permanentnie kolor na czerwony w pewnych miejscach ale bez blizn(takich kraterów). Jestem też mocno łysiejący. I chory niestety. Ale już dawno w fazie 'akceptacji', na szczęście pieniądze nie są dla mnie problemem przez to, że jestem pracowity i jednak w miarę inteligentny. Moja matka zawsze mnie pocieszała, że kobiety muszą 'dojrzeć' by mnie zaakceptować i trochę rozumiem o co jej się rozchodziło. Niestety mam wrażenie, że dobra praca i pieniądze to kiepski sposób by znaleźć uczucie. Mogę zapewne być dobrym 'bankomatem'. Ale tego nie chcę, dlatego też nie obnoszę się z pieniędzmi.
Jest nadal trochę we mnie złości, ale nie na kobiety. Nawet wspaniałe uczciwe kobiety - jeżeli mają wybrać między fajnym facetem a fajnym i przystojnym to czemu nie wybrać tego przystojnego? Ta moja odrobina złości bardziej skierowana jest na społeczeństwo, czy też ludzi którzy umyślnie lub nie, ale okłamywali mnie mówiąc, że to dla mężczyzn liczy się wygląd i w ogóle faceci to świnie, a kobiety są wspaniałe. Zawsze karcony za to jaki się urodziłem, nigdy zaś nie oceniony za to co przeżyłem i jak staram się żyć.
Co do innych inceli... Elliot Rogers był mocno walnięty w łeb, myślał, że kobiety po prostu się na niego rzucą, podczas gdy mógł np. wyjechać z Californii do innego stanu. Są też tacy, którzy odznaczają się mizoginią, ale jeżeli istnieje jakaś jedna spójna ideologia inceli to jest to tzw blackpill. Próba racjonalnego i naukowego opisu relacji męsko-damskich(zresztą blackpill to bardziej pojemne znaczenie). Co innego, że wielu młodych narwańców próbuje wyciągać z tego różne wnioski.

