Stoik:
"Zależy też od miejsca (próżno oczekiwać, że np. lata 50. XX w. powiedzą coś równie istotnego o USA i bloku wschodnim), ale najpóźniej to chyba w latach, które zrodziły pokolenie baby boomerów. Wtedy instytucja małżeństwa jeszcze coś znaczyła. Po wprowadzeniu pigułki antykoncepcyjnej do aptek dzietność poleciała na łeb na szyję, a skala rozwodów na księżyc. Bez tego lwia część postulatów nowej lewicy by nie zaistniała."
Krotko mowiac okres prawdziwej emancypacji kobiet ktore wyzwolily sie dzieki pigulce z okowow niechcianego macierzynstwa i uzyskaly wieksza kontrole nad swoim zyciem ?
Biorac pod uwage jak kwitnacym interesem byly domy publiczne w czasach gdy "malzenstwo cos jeszcze znaczylo" mam dziwne wrazenie ze wowczas tez obie plcie nie byly bardzo zadowolone ze swego polozenia.
Ze kobiety mniej mowily niz robily wiadomo chyba od czasow badan Kinsey'a z lat 50 tych, wiec w tym jednym napewno masz racje.
"Zależy też od miejsca (próżno oczekiwać, że np. lata 50. XX w. powiedzą coś równie istotnego o USA i bloku wschodnim), ale najpóźniej to chyba w latach, które zrodziły pokolenie baby boomerów. Wtedy instytucja małżeństwa jeszcze coś znaczyła. Po wprowadzeniu pigułki antykoncepcyjnej do aptek dzietność poleciała na łeb na szyję, a skala rozwodów na księżyc. Bez tego lwia część postulatów nowej lewicy by nie zaistniała."
Krotko mowiac okres prawdziwej emancypacji kobiet ktore wyzwolily sie dzieki pigulce z okowow niechcianego macierzynstwa i uzyskaly wieksza kontrole nad swoim zyciem ?
Biorac pod uwage jak kwitnacym interesem byly domy publiczne w czasach gdy "malzenstwo cos jeszcze znaczylo" mam dziwne wrazenie ze wowczas tez obie plcie nie byly bardzo zadowolone ze swego polozenia.
Ze kobiety mniej mowily niz robily wiadomo chyba od czasow badan Kinsey'a z lat 50 tych, wiec w tym jednym napewno masz racje.

