lumberjack napisał(a): W obu przypadkach faceci starali się (i dalej się starają) być jak najfajniejszymi ojczymami dla dzieci z poprzednich związków. W obu przypadkach stanowią pełnowartościowe normalne* rodziny.
"Normalne" , ale jak widać z gwiazdką
lumberjack napisał(a): *problemem są biologiczni ojcowie, generujący toksyczną atmosferę kiedy byli w związkach, a obecnie próbujący siać kwas i nienawiść między "nowymi" ojcami, a dziećmi z wcześniejszego związku.
Ja lakonicznie poruszyłem ten temat, ale właśnie dobrze go rozwinąłeś. Biologiczni ojcowie kręcący się gdzieś wokół to właśnie jedna z nieprzyjemności.
Takich niaunsów jest pełno. Jak na przykład dziecko się nie słucha, to przy próbie zdyscyplinowania (nie mam na myśli kar cielesnych), dziecko może wyciągnąć właśnie znaną kartę " nie jesteś moim Ojcem, więc nie masz prawa mi mówić, co mam robić" - słaba sytuacja.
Wychowując nieswoje dziecko, angażujesz swoją energię, czas, pieniądze, może nawet miłość, w wychowywanie kogoś, kto może po prostu zniknąć z Twojego życia w momencie jak rozstaniesz się z matką. Matka powie dziecku " już nie będziemy się spotykać z tym Panem" i nara, nie masz żadnych podstaw do walki w sądzie o prawa rodzicielskie.
Wspomniałeś jeszcze, że w tych przypadkach samotne matki miały po jednym dziecku i w nowych związkach urodziły jeszcze kolejne dziecko. Faceci właśnie w takich związkach mają parcie na biologiczne dziecko, na pewno łatwiej namówić samotną matkę, która ma tylko jedno dziecko niż dwa czy więcej. Zwiążesz się biologicznym dzieckiem, kredytem, a potem już nie ma ucieczki.
I teraz tak - w takiej sytuacji jesteś jednocześnie ojcem i ojczymem, może z tego wynikać pełno konfliktowych sytuacji. Czy to dziecko z pierwszego związku matki będzie się czuło szczęśliwe i pełnowartościowe ? Czy nie będzie podkopywać Twojego autorytetu w oczach biologicznego dziecka ? Czy będzie miało naturalną ciągotę, żeby mieć kontakt ze swoim biologicznym Ojcem ? Nigdy nie zrekompensujesz takiemu dziecku tego, że nie jesteś jego prawdziwym Ojcem, jest to z góry przegrana walka.

