Przeczytałam wątek. Dowiedziałam się, że są mężczyźni, którzy tworzą grupy, aby użalać się nad sobą i faktem, że nie umieją znaleźć partnerek na jedną noc lub na życie. To rozumiem, bo przez chwilę poużalać się nie zaszkodzi - można się komuś wypłakać, poszukać zrozumienia, zanim zakasze się rękawy i weźmie za pracę nad sobą. Ale - niestety, nie taką drogę celibatariusze niedobrowolni sobie wybrali. Nie wystarczy im chwila pogadania i popłakania, zamiast zakasywać rękawy i polepszyć swoje samopoczucie, skupiają się na narzekaniu na cały świat (wszystkie kobiety i inni mężczyźni to cały świat w końcu). Zamiast myśleć o poprawie komfortu swojego życia, myślą jak obniżyć czyjś. Ucieczka od brania odpowiedzialności za swój los, winienie innych za swoje niepowodzenia.
Dlaczego nie powinno wchodzić się w relację z kimś, kto określa się jako incel, wierzy w bzdury wypisywane na forach, nazywa mężczyzn jakoś tam a kobiety inaczej i ocenia ich wygląd wedle incelowskiej skali - okiem przeciętnej kobiety:
- nie jest dobrze wejść w związek ze zdesperowaną osobą. Osoba zdesperowana nie potrafi w dojrzały sposób określić swoich potrzeb i oczekiwań. Związek ma być po to, żeby życie osoby zdesperowanej się zmieniło - a to kładzie ogromny ciężar na barkach drugiej strony.
- nie jest dobrze wejść w związek z osobą, której nie jest dobrze samej ze sobą i która siebie nie lubi. Można chcieć być z kimś, mieć pecha i nie znaleźć odpowiedniej osoby albo po prostu przegapić swoje szanse. Mimo braku tego kogoś w życiu można jednak być szczęśliwym, pogodnym i spełniać się. Życie na ziemi jest jedno i jeśli ktoś chce spędzić je użalając się nad sobą i obrażając innych, jego sprawa. Ale nie jest to dobry materiał na partnera/ partnerkę. Osoba dojrzała powinna szukać innej dojrzałej osoby, akceptującej i lubiącej siebie, w miarę pogodnej i szczęśliwej. Na chłopski rozum: po co już na wstępie budowania związku mnożyć sobie problemy.
- brak doświadczenia zdecydowanie nie jest zaletą (mówię tu zarówno o doświadczeniu bycia w związku jak i życiu seksualnym), ale o ile u sympatycznej, pogodnej, normalnej osoby jest to mały minus, u kogoś, kto tworzy sobie z braku doświadczenia ideologię - przeszkoda nie do przeskoczenia
- nie jest dobrze wejść w związek z osobą, która ma tak krytyczny stosunek do innych i przepełnia ją gorycz i zazdrość
- nie jest dobrze wejść w związek z osobą, która ocenia ludzi na podstawie ich przeszłości seksualnej
Podsumowując, przykro się całość czyta. Rozumiem, że niektórzy mają mniej szczęścia niż inni. Osoby ze zdeformowanymi ciałami, niepełnosprawne na pewno mają utrudnione znalezienie partnerów. Nie jest to sprawiedliwe, ale generalnie życie jest niesprawiedliwe - jedni rodzą się zdrowi, inni chorzy. Jedni bogaci, inni biedni. Jedni inteligentni, inni poniżej normy. Zamiast skupiać się na zazdroszczeniu innym, lepiej poprawić swój komfort życia i próbować być szczęśliwym- nawet jeśli nie ma się wszystkiego, co by się chciało.
I tak na koniec: mam w pracy kolegę, który ma OCD. Poza tym jest niski i zdecydowanie nieatrakcyjny. I niezbyt inteligentny. A ma narzeczoną, nie wiem jaki ma ona charakter itp., ale wygląda całkiem całkiem. Co kolegę wyróżnia? Oprócz tego, że jest miły, he doesn't have a bad bone in his body, jak powiedziała o nim jedna z koleżanek. A mógłby płakać sobie na forum celibatariuszy.
Dlaczego nie powinno wchodzić się w relację z kimś, kto określa się jako incel, wierzy w bzdury wypisywane na forach, nazywa mężczyzn jakoś tam a kobiety inaczej i ocenia ich wygląd wedle incelowskiej skali - okiem przeciętnej kobiety:
- nie jest dobrze wejść w związek ze zdesperowaną osobą. Osoba zdesperowana nie potrafi w dojrzały sposób określić swoich potrzeb i oczekiwań. Związek ma być po to, żeby życie osoby zdesperowanej się zmieniło - a to kładzie ogromny ciężar na barkach drugiej strony.
- nie jest dobrze wejść w związek z osobą, której nie jest dobrze samej ze sobą i która siebie nie lubi. Można chcieć być z kimś, mieć pecha i nie znaleźć odpowiedniej osoby albo po prostu przegapić swoje szanse. Mimo braku tego kogoś w życiu można jednak być szczęśliwym, pogodnym i spełniać się. Życie na ziemi jest jedno i jeśli ktoś chce spędzić je użalając się nad sobą i obrażając innych, jego sprawa. Ale nie jest to dobry materiał na partnera/ partnerkę. Osoba dojrzała powinna szukać innej dojrzałej osoby, akceptującej i lubiącej siebie, w miarę pogodnej i szczęśliwej. Na chłopski rozum: po co już na wstępie budowania związku mnożyć sobie problemy.
- brak doświadczenia zdecydowanie nie jest zaletą (mówię tu zarówno o doświadczeniu bycia w związku jak i życiu seksualnym), ale o ile u sympatycznej, pogodnej, normalnej osoby jest to mały minus, u kogoś, kto tworzy sobie z braku doświadczenia ideologię - przeszkoda nie do przeskoczenia
- nie jest dobrze wejść w związek z osobą, która ma tak krytyczny stosunek do innych i przepełnia ją gorycz i zazdrość
- nie jest dobrze wejść w związek z osobą, która ocenia ludzi na podstawie ich przeszłości seksualnej
Podsumowując, przykro się całość czyta. Rozumiem, że niektórzy mają mniej szczęścia niż inni. Osoby ze zdeformowanymi ciałami, niepełnosprawne na pewno mają utrudnione znalezienie partnerów. Nie jest to sprawiedliwe, ale generalnie życie jest niesprawiedliwe - jedni rodzą się zdrowi, inni chorzy. Jedni bogaci, inni biedni. Jedni inteligentni, inni poniżej normy. Zamiast skupiać się na zazdroszczeniu innym, lepiej poprawić swój komfort życia i próbować być szczęśliwym- nawet jeśli nie ma się wszystkiego, co by się chciało.
I tak na koniec: mam w pracy kolegę, który ma OCD. Poza tym jest niski i zdecydowanie nieatrakcyjny. I niezbyt inteligentny. A ma narzeczoną, nie wiem jaki ma ona charakter itp., ale wygląda całkiem całkiem. Co kolegę wyróżnia? Oprócz tego, że jest miły, he doesn't have a bad bone in his body, jak powiedziała o nim jedna z koleżanek. A mógłby płakać sobie na forum celibatariuszy.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

