Na początek wstawka autobiograficzna żywego incvela, kto niezainteresowany niechaj omija.
Od ładnych paru lat dało się zauważyć, że ma aktywność na a.pl polega na skokowym wzroście aktywności, zniknięciu na parę miesięcy i "wielkim" powrocie, jak w pętli. To dlatego, że traktowałem to miejsce w roli poligonu do ostatecznego testowania wymysłów rozkmin, którymi wcześniej zadręczałem inne grupy. Zawsze można było liczyć na jakiś niespotykany gdzie indziej insight, co bardzo mi się nie podobało w trakcie tracenia retorycznych punkcików, ale okazywało przydatne po fakcie.
Jakże wielkie musiało być więc rozczarowanie po zauważeniu, że teraz nie tylko żadnej oryginalnej myśli tu nie uświadczysz, a jedynie podręcznikowe komunały. Z naciskiem na przymiotnik. Podobieństwo fraz między forami, a nawet językami jest niesamowite, coś jakby szkalowanie płci pięknej w makijażu wydobywało z najgłębszych pokładów podświadomości wcześniej zapisany program.
Tym samym cykl się kończy, z poligonu zostały zgliszcza. A ten temat? Rzeszoto, niezawodnie pokazujące kto jest charakterny, a kto nie potrafiłby myśleć, gdyby nie miał kolegów żeby mu pokazali co wolno. Poza tym (przede wszystkim), łatka by została nawet po skasowaniu wątku. Jest jedną rzeczą skompromitować się w - nie wiem - kłótni o istnieniu dowodu na 1+1=2, a czymś zupełnie innym pokazać, że księżniczki cię nie chcą. Wartość faceta jest wprost proporcjonalna do powodzenia, a ja się przyznałem do bycia kurwą na forum dziewic konsekrowanych. Mógłbym w 2020 założyć temat o szachach, a każdy pamiętający ten czułby się przy mnie jak Magnus Carlsen we własnej osobie, z tego tylko tytułu, że raz na miesiąc posuwa kłodę przy zgaszonym świetle.
żeniec
Twoim (i nie tylko) modus operandi jest wziąć najbardziej dosłowną, nieprzychylną interpretację moich słów jaką można sobie wyobrazić we wszystkich światach możliwych i po tym uogólnieniu stepować na grobie (szkoda, że pustym). No i oczywiście zarzucić 9 haków zapytania poprzedzonych pytaniami retorycznymi, tendencyjnymi i trywialnymi.
"Naprawdę uważasz, że dla samotnych kobiet (albo lepiej - matek) po 30 it's all rainbow and sunshines?" - A wuj cię obchodzi co ja uważam. Odpowiem "tak" - źle, bo ich życie to 10 krąg piekielny. Nie wierzysz? MAM ZNAJOMĄ... Odpowiem "nie" - źle, bo sobie przeczę.
"I co z tą naturą kobiet?" - Nie lubię się powtarzać.
"Napiszesz coś konkretnego?" - Niczym "napiszesz jeszcze coś mądrego?", implikacja, że do tej pory nie napisałem.
"Do dupy analogia." - Do dupy analogii szukaj w swoich zbiorach wielokrotności piątki. Jest taki szkopuł: one są stacjonarne, a zamożność i "sukces ewolucyjny" w prawdziwym świecie dynamiczne. Ci na górze mają hossę dzięki bessie tych na dole.
"Jakby kobiety nie zaniżały liczby partnerów seksualnych, to inceli byłoby mniej?" - Jakby kobiety miały niższą liczbę, to inceli byłoby mniej.
"(a i to było w specyficznym środowisku, które pozwala ocenić tylko powierzchowność)," - OKCupid pozwala ocenić dużo więcej. A nawet gdyby nie, to inne walory bez tej powierzchowności i tak nie mają mocy.
"A źródeł nie ma i nie będzie." - Źródeł w liczbie mnogiej? Z pewnością. I tak było za dużo. Ale żeby postawić kropkę nad i: http://www.iqcomparisonsite.com/sexdifferences.aspx
Już mam przed oczyma ten wrestling: "100ik, parówo, dzie tam pisze, że wszystkie kobiety są ociężałe umysłowo z racji pci? Kolejny chochoł incela."
Fizyk
"Ja tu widzę słowo "trzeba". A co widzicie dalej, Albercie?
Wodą na młyn żeńca byłoby pewnie niesprecyzowanie co kryje się pod "else", żeby dalej udawać, że to co tu odstawiacie nie jest pseudointelektualną pedanterią, a jedynie troską o komunikację. Ale - co za pech! - patrz post #54 (s. 3).
CaterPillar
"Sądząc po emocjach bijących z tego zdania, widzę, że mocno Cię poruszył mój komentarz" - Empatia godna kobiety. I to nie komplement.
"rzucając tak kategorycznymi stwierdzeniami z taką pewnością musisz choć spróbować wytłumaczyć istnienie wyjątków od reguły, inaczej zrobisz z siebie głupka" - Zaraz zobaczymy kto robi z siebie głupka, a kto robić nie musi, za pomocą ćwiczenia a'la pilaster: w przedziale ufności 97.5% i N=160, jeśli 0 kobiet w tej próbie okazało się "dobrych", to ile dobrych jest w populacji w ogóle? Można zaokrąglić.
"Jakie znaczenie niesie ze sobą stwierdzenie, że ktoś jest dobry/zły? Według czyich kryteriów?" - Unosząc się emocjami nieurojonymi chciałoby się rzec: "spierdalaj z tym relatywizmem moralnym, pasożycie". Ale żeby nie dawać pretekstu do usunięcia tego wpisu (na który jednak straciłem trochę czasu) odpowiem grzecznie: wg moich.
Reszta świata
Od ładnych paru lat dało się zauważyć, że ma aktywność na a.pl polega na skokowym wzroście aktywności, zniknięciu na parę miesięcy i "wielkim" powrocie, jak w pętli. To dlatego, że traktowałem to miejsce w roli poligonu do ostatecznego testowania wymysłów rozkmin, którymi wcześniej zadręczałem inne grupy. Zawsze można było liczyć na jakiś niespotykany gdzie indziej insight, co bardzo mi się nie podobało w trakcie tracenia retorycznych punkcików, ale okazywało przydatne po fakcie.
Jakże wielkie musiało być więc rozczarowanie po zauważeniu, że teraz nie tylko żadnej oryginalnej myśli tu nie uświadczysz, a jedynie podręcznikowe komunały. Z naciskiem na przymiotnik. Podobieństwo fraz między forami, a nawet językami jest niesamowite, coś jakby szkalowanie płci pięknej w makijażu wydobywało z najgłębszych pokładów podświadomości wcześniej zapisany program.
Tym samym cykl się kończy, z poligonu zostały zgliszcza. A ten temat? Rzeszoto, niezawodnie pokazujące kto jest charakterny, a kto nie potrafiłby myśleć, gdyby nie miał kolegów żeby mu pokazali co wolno. Poza tym (przede wszystkim), łatka by została nawet po skasowaniu wątku. Jest jedną rzeczą skompromitować się w - nie wiem - kłótni o istnieniu dowodu na 1+1=2, a czymś zupełnie innym pokazać, że księżniczki cię nie chcą. Wartość faceta jest wprost proporcjonalna do powodzenia, a ja się przyznałem do bycia kurwą na forum dziewic konsekrowanych. Mógłbym w 2020 założyć temat o szachach, a każdy pamiętający ten czułby się przy mnie jak Magnus Carlsen we własnej osobie, z tego tylko tytułu, że raz na miesiąc posuwa kłodę przy zgaszonym świetle.
żeniec
Twoim (i nie tylko) modus operandi jest wziąć najbardziej dosłowną, nieprzychylną interpretację moich słów jaką można sobie wyobrazić we wszystkich światach możliwych i po tym uogólnieniu stepować na grobie (szkoda, że pustym). No i oczywiście zarzucić 9 haków zapytania poprzedzonych pytaniami retorycznymi, tendencyjnymi i trywialnymi.
"Naprawdę uważasz, że dla samotnych kobiet (albo lepiej - matek) po 30 it's all rainbow and sunshines?" - A wuj cię obchodzi co ja uważam. Odpowiem "tak" - źle, bo ich życie to 10 krąg piekielny. Nie wierzysz? MAM ZNAJOMĄ... Odpowiem "nie" - źle, bo sobie przeczę.
"I co z tą naturą kobiet?" - Nie lubię się powtarzać.
"Napiszesz coś konkretnego?" - Niczym "napiszesz jeszcze coś mądrego?", implikacja, że do tej pory nie napisałem.
"Do dupy analogia." - Do dupy analogii szukaj w swoich zbiorach wielokrotności piątki. Jest taki szkopuł: one są stacjonarne, a zamożność i "sukces ewolucyjny" w prawdziwym świecie dynamiczne. Ci na górze mają hossę dzięki bessie tych na dole.
"Jakby kobiety nie zaniżały liczby partnerów seksualnych, to inceli byłoby mniej?" - Jakby kobiety miały niższą liczbę, to inceli byłoby mniej.
"(a i to było w specyficznym środowisku, które pozwala ocenić tylko powierzchowność)," - OKCupid pozwala ocenić dużo więcej. A nawet gdyby nie, to inne walory bez tej powierzchowności i tak nie mają mocy.
"A źródeł nie ma i nie będzie." - Źródeł w liczbie mnogiej? Z pewnością. I tak było za dużo. Ale żeby postawić kropkę nad i: http://www.iqcomparisonsite.com/sexdifferences.aspx
Już mam przed oczyma ten wrestling: "100ik, parówo, dzie tam pisze, że wszystkie kobiety są ociężałe umysłowo z racji pci? Kolejny chochoł incela."
Fizyk
"Ja tu widzę słowo "trzeba". A co widzicie dalej, Albercie?
Wodą na młyn żeńca byłoby pewnie niesprecyzowanie co kryje się pod "else", żeby dalej udawać, że to co tu odstawiacie nie jest pseudointelektualną pedanterią, a jedynie troską o komunikację. Ale - co za pech! - patrz post #54 (s. 3).
CaterPillar
"Sądząc po emocjach bijących z tego zdania, widzę, że mocno Cię poruszył mój komentarz" - Empatia godna kobiety. I to nie komplement.
"rzucając tak kategorycznymi stwierdzeniami z taką pewnością musisz choć spróbować wytłumaczyć istnienie wyjątków od reguły, inaczej zrobisz z siebie głupka" - Zaraz zobaczymy kto robi z siebie głupka, a kto robić nie musi, za pomocą ćwiczenia a'la pilaster: w przedziale ufności 97.5% i N=160, jeśli 0 kobiet w tej próbie okazało się "dobrych", to ile dobrych jest w populacji w ogóle? Można zaokrąglić.
"Jakie znaczenie niesie ze sobą stwierdzenie, że ktoś jest dobry/zły? Według czyich kryteriów?" - Unosząc się emocjami nieurojonymi chciałoby się rzec: "spierdalaj z tym relatywizmem moralnym, pasożycie". Ale żeby nie dawać pretekstu do usunięcia tego wpisu (na który jednak straciłem trochę czasu) odpowiem grzecznie: wg moich.
Reszta świata
Cytat:Normie logic. At every opportunity, they claim to have nothing against the 'normal', PC, left-wing yet non-volcel virgins who do not identify as incels, how much more admirable they are than incels, and so forth, positing that incels are uniquely depraved for the crime of standing up to gynocentric gaslighting. As soon as they are confronted with the fact they are committing a chronological fallacy ( You can't develop "sour grapes" attitudes without experiencing shunning, ostracism and discrimination in the first place ), or whenever circle-jerking themselves about how laughable and absurd the situation of sexually excluded men is, they always inform you that even if you do not HATE WHAMENZ or participate in wrongthinking, and yet still fail to garner even the tiniest shred of sexual attention from women, then clearly the only possible factor you should be considering is that you are an unimpressive, unaccomplished, worthless shitty person who should assign all blame to his own undefined failings ( Women's attraction being the chief authority on these matters ) or else risk the wrath of the matriarchy for even daring to entertain notions like evolutionary biology, hypergamy, macro socioeconomics of sexuality, Sexual selection, published psychological research, and other problematic ideas.Trafna puenta.
Now, putting the mountain of braindead NPC bullshit and endless documentation ( Including according to women's description of their ex-sexual partners and rants on social media ) about women's incredibly machiavellian and perverse mating criteria which we all know and love, the Mean Girls and their male enablers have clearly backed themselves into the corner of shameful cognitive dissonance with their mindless antiques, given that their mindset extends to all of the supposed token, submissive virgins they profess to have nothing against.
If all you need to get laid or have a girlfriend is some of that muh basic human decency, social etiquette, showers and 'not whining', then what those women and men are saying is that every single male virgin they know of in their life who does want sexual or romantic intimacy must be an indecent, socially retarded, filthy, pathetic, value-less whiny piece of trash. What other reason could there be for them to get rejected for so long? Truly, any 'non-incel' virgin would be lucky to have such fine folk as his friends and family.
But hey, it's cool! Just because I think that the virgins I fraternize with are the scum of the earth and pitiful losers who are worse human beings than any man who's ever stuck his dick in a girl's hole doesn't mean I'm hateful or prejudiced against them! It's uhhh, not the same, you understand. To their credit though, it must be said that some of those 'ex-permavirgin' preacher types do follow up on their own premise - by attributing their past virginity to their own worthlessness and deficiencies as woman-approved humans, which may indeed be a valid observation in their case given how philosophically stunted they are, yet one which unfortunately they project on everyone else and insist on blind adherence to - you're either a self-flagellating virgin, or a world-blaming loser.
For this reason, you find women and normies stammering all over themselves in various subreddits during times of social expediency ( Most of the time though in AskWomen and the like, they'll just launch into a full tirade about how inferior and defective the poster must be, and how good it will be for him to accept that ) to mask the logical extension of their mindsets whenever some virgin man comes prostrating himself before them, prefacing his thread with countless apologies, before expressing his sorrow over not achieving their sexual transcendence. At which point, several damage control first responders might awkwardly come out with the following:
"Teehee, I'm sure there's a right person somewhere, it took me 10 years of College sex partying before I finally met the husband of my dreams! We are alike!"
"Uhhh, errr, durr, emm, w-w-what do you even need to think about sex and relationships for? Just focus on uh.. other things and just..wait...nervous glances
Poster: But I want to know exactly why is that -
"Shut up you piece of shit! You don't want to sound like an entitled whiny incel, do you? Just go participate in more hobby groups and patiently keep your head down until you're magically in a relationship. And don't ever ask any questions about women's decisions ever again."
Of course, none of the answers that any virgin will be getting are going to rationally explain why is it that for the majority of someone's life, no woman ever finds him to be 'her type', nor eager and welcoming to his advances as much as she will be to any crass 'creepy PM' from a Chad on Tinder, for as long as women and normies refuse to recognize the Halo Effect, Gender Dimorphic sexual selection, Dark Triad psychology and overall, the indisputable historical and scientific truth that the correlation between being a Just person, wisdom, and other profound concepts to sex appeal is completely null, and that only a weak correlation exists even for being an interesting conversationlist or 'muh confidence' in comparison to appearance, dominance and power.
And so their only choice is either deflect, deflect, deflect, or own up to the fact that they hold each and every single involuntary virgin they ever met in their life in contempt, as an inferior person and non-decent human being who must be patronized about their flawed and despicable existence as the reason of failing to gain traction with women's base instincts. ( But remember, they love diversity and hate othering of deviant and non-binary social groups ).

