znaLezczyni napisał(a): - pisanie o kobietach: suki
To chyba do mnie było. Cóż, ciągle uważam, że na tym forum wyrażenia pejoratywne są dopuszczalne, czy jako ironia czy w kontekście. A używałem w obu przypadkach, czasem łącznie.
MCich napisał(a): (...)
Sorki, pisałem w bezsenną noc dla zabicia czasu, jadąc nieco po łebkach w temacie. Ale, co ciekawe, w całym poście odniosłeś się do kwestii drugorzędnych (Azjatki to, Murzynki śmo), ale tak w cytacie jak i w odpowiedzi pominąłeś końcówkę. Kluczową. Zacytuję więc sam siebie, żeby nie zginęło:
"Problem jest w tym, że dyskusja o atrakcyjności jest koncentrowaniem się nad jednym tylko aspektem tematu. Jest mnóstwo faktorów które wpływają na to, czy dwoje ludzi decyduje się na współżycie, czy to jednorazowe czy w stałym związku. Nikt nie twierdzi, że wygląd lub status nie mają na to wpływu. Tyle że zależność jest o wiele bardziej złożona a kobiety w dużo mniejszym stopniu kierują się kwestiami wyglądu, niż mężczyźni. Jeżeli więc facet spełnia pewne podstawowe wymagania w tym względzie a mimo to nie udaje mu się w te klocki, to jest spore prawdopodobieństwo, że powodem jest jakaś trzecia przyczyna. Albo kombinacja przyczyn."
I teraz jeszcze raz co do Twojego postu:
Cytat:P.S Swoją drogą pewność siebie czasami nie pokrywa się z faktami Duży uśmiech
http://www.humanbiologicaldiversity.com/...202011.pdf
Cytat:
"It is very interesting to note that, even though black women are objectively less physically attractive than
other women, black women (and men) subjectively consider themselves to be far more physically attractive
than others."
Dla naszego tematu ciekawsza byłaby kwestia, na ile pewność siebie ma wpływ na współżycie. Jednorazowe czy w stałym związku, nieważne. Bo na końcu może się okazać, że ci ach jakże nieatrakcyjni murzyni i te ach jak nieatrakcyjne murzynki "zaliczają" w ilościach większych, niż osoby o większej atrakcyjności na tej skali rasowo-estetycznej. Czyli pewność siebie byłaby ważniejsza od wyglądu, byłaby tym trzecim czynnikiem. Albo jednym z wielu.
PS: "objectively less physically attractive" w pracy naukowej? Może jestem nieco uprzedzony, ale nazywanie statystycznej oceny atrakcyjności "obiektywną atraktywnością" brzmi co najmniej zarozumiale.
towarzyski.pelikan napisał(a): No i to wszystko wyjasnia. Jestes ofiara tej samej przypadkosci co zefciu. Trollofobia. To jakas forma psychozy. Caly swiat jest dla Ciebie pelen trolli, ktorzy tylko czyhaja na to, zeby zarzucic swoja siec na niewinne osoby. Pewnie nawet nie jestes swiadom, ze to jest ten sam mechanizm, który doprowadzi w nazistowskich Niemczech do odczlowieczenia Zydow.
Kocham Ciebie za takie przeskoki myślowe. bert i zefciu jako forumowi naziści, Stoik jako reb Tewje i Godwin wiecznie żywy.
Ale tak dla ścisłości, jeżeli ja jestem ofiarą i zefciu jest ofiarą to wszyscy jesteśmy ofiarami społeczeństwa. Czyli, tak samo jak Stoik, nie możemy nic za to, że reagujemy tak jak reagujemy. W ostateczności wszyscy jesteśmy ofiarami naszych patologicznych rodziców.
Cytat:Kiedy sprowadzisz jednostke do trolla, to myslisz, ze mozesz po niej jechac jak po lysej kobyle, bo przeciez troll nie ma uczuc. Troll jest psychopatycznym zjebem, ktory nie wierzy w to co pisze.
O pardon, teraz już świadomie kłamiesz. Pisałem już kilka razy, że nie jest dla mnie ważne, czy Stoik wierzy w to co pisze, czy nie wierzy. Moja reakcja byłaby taka sama. A Ty już któryś raz walisz w chochoła, że nie wierzę w szczerość słów pisanych z klawiatury Stoika.
Nie rób tego więcej.
Cytat:Wlasnie to czyni Ciebie psychologicznym analfabeta, a nie to, ze nie masz doktoraru z psychologii. Ja tez nie mam wyksztalcenia w tej dziedzinie, ale wiedze mam spora, bo to moja domena zainteresowan i tez (nie chwalac sie) talent.
Jeżeli to jest Twój talent, to do tej pory na tym forum umiejętnie go skrywałaś. Kiedy masz zamiar zacząć pokazywać tego efekty w praktyce?
Cytat:Aha, czyli czepiamy sie slowek. Gdybys mial dobra wole, to bys skumal, ze moja wina = Twoja odpowiedzialnosc. Taki skrot myslowy. Czlowiek, który potrafi czytac ze zrozumieniem teksty potoczne pojalby to w lot, co innego wtorny analfabeta.
Acha, więc analfabeta pierwotny olewa znaczenie słów i będzie je używał dowolnie? A obowiązkiem interlokutora jest sprawdzenie "Czy mówiąc wina masz na myśli odpowiedzialność"?
A jeżeli napiszesz "jabłko", mam się dopytywać, czy jednak nie masz na myśli gruszki?
Cytat:Nie. Widze ze dla Ciebie swiat jest zero-jedynkowy. Albo winny (odpowiedzialny) jest tylko psychol albo tylko spoleczenstwo. A prawda jest taka, ze troche on, a troche spoleczenstwo. Jestesmy powiazani siecia zaleznosci, a nie wyodrebnionymi od siebie atomami.
Nie, źle to widzisz. Dla mnie świat może być binarny lub analogowy, może być zero-jedynkowy lub zawierać milion odcieni szarości. Ale musi być wewnętrznie spójny.
Jeżeli więc jakiś gostek zwala swoje winy na społeczeństwo i pisze, że "Nie mogę nic za to, tak zostałem ukształtowany"
to, uwaga, teraz będzie najważniejsze
daje mi tym samym prawo do napisania "Ja też nie mogę nic za to, że budzisz we mnie odrazę, tak zostałem ukształtowany".
----------------------
Kto swoją indywidualną odpowiedzialność za swoje czyny przelewa na jakieś anonimowe społeczeństwo, NIE MA PRAWA* oczekiwać od innych jednostek, że będą się poczuwać do indywidualnej odpowiedzialności.
*tak, wiem, że krzyczę
Cytat:Od dojarzalego czlowieka wymaga sie wziecia odpowiedzialnosci rowniez za cudze bledy jak np. rodzicow, spoleczenstwa, co nie znaczy, ze ci rodzice czy spoleczenstwo, ktoremu wybaczamy przestaja byc winni.
To bardzo wygodne. Jeden rzekomo dojrzały człowiek, nazwijmy go, Stoik, może zwalać swoją odpowiedzialność na anonimowe społeczeństw. A inny, mam nadzieję, dojrzały człowiek, nazwijmy go hipotetycznie bert, ma przejmować odpowiedzialność za błędy społeczeństwa. I dlaczego ja widzę w tym jakąś wewnętrzną sprzeczność? Albo ta pierwsza osoba nie jest dojrzałym człowiekiem, zatrzymała się emocjonalnie na poziomie nastolatka obwiniającego cały świat. Albo ta druga osoba nie ma absolutnie żadnego obowiązku przejmowania tejże odpowiedzialności. Nie mogą istnieć dwie przeciwstawne logiki odpowiedzialności, gdyż byłoby to wewnętrznie sprzeczne.
Cytat:Ty zakladasz, jak rozumiem, ze Stoik nie wierzy w incelowa ideologia, a wiec nie jest jej ofiara.
Mam na dzieję, że nie będę już musiał tego powtarzać: jest to mi obojętne. Wisi mi to. I dynda. I powiewa. Oceniam go według jego tekstów, a nie według jego domniemanej szczerości.
Cytat:Skad wiesz, ze Stoik misjonuje, a nie poszukuje?
Tak ciężko odróżnić zdanie oznajmujące od pytającego?
Cytat:To jest podstawowa zasada psychologii: nigdy nie neguj doswiadczenia pacjenta. Wysluchaj, zaakceptuj, pokaz ze rozumiesz jego perspektywe, a nastepnie wskaz bledy. W skrocie "Masz racje, ale...", a Ty mowisz "Nie masz ani trochę racji." Negując uniemożliwiasz nawiązanie kontaktu z pacjentem.
Bardzo się cieszę, że przyjęłaś Stoika na kozetkę. Szkoda, że nie stosujesz tej miarki do innych interlokutorów. Jest jakieś kryterium, według którego przyznajesz rację (z tym "ale") jednej osobie, a nie przyznajesz jej innym? Bo jeżeli to robiłaś, to nie zauważyłem.
Cytat:Oczywiscie, ze od mojego faceta oczekuje, ze bedzie gotow sie za mnie bic, bo jestem suka. Jednak jako nietuzinkowa suka jestem swiadoma swojej suczosci i nie mieszam obrony mojego prywatnego (biologicznego) interesu z intelektualną uczciwością (czystą prawdą).
Cóż, więc Twój facet ma się za Ciebie bić. Ale broń Ciebie święty testosteronie, żeby jakaś anonimowa masa facetów broniła czci jakiejś anonimowej masy kobiet. Cóż, dopiszę sobie do listy wewnętrznych sprzeczności w Twoim ideolo.
Cytat:Ty tego nie kupujesz, bo caly czas odgrywasz swoja biologiczna role samca, ktory nie dla splamic wizerunku Swietej Kobiety. Nie stac Cie w tym temacie na intelektualną uczciwość. To jest cena jaka placi mezczyzna za poprawna socjalizacje.
Na tych internetowych kursach psychologii alfabetycznej uczono stawiać takie diagnozy? Zauważmy, ja swoją diagnozę postawiłem jako "wrażenie". Okazało się trafne, ale nie musiało. Ty wyprowadziłaś jakąś zajebaną teorię Swiętej Kobiety wznoszonej na piedestały przez bertów i zefciów** tego świata, no bo tak być musi.
Nie potrafisz sobie wyobrazić, że być może bert i zefciu** po prostu spotkali w swoim życiu sporo ciekawych kobiet? I że nie wszystkie były z rodzaju, co doprowadzają facetów do samobójstw? Lub do bicia się o sukę?
Obserwowałem ostatnio taką scenkę, jak jakaś kobieta na ulicy wyzywała faceta, bo "Ty mnie nie szanujesz, on mnie szanuje, jakby ktoś tak się do mnie odezwał, to on by dał mu w czapę, a ty nie, bo ty jesteś... " tu następowała wiązanka przekleństw po czym wracało do punktu wyjścia. Z kontekstu mogłem zrozumieć, że ta suka*** dała dupy*** jakiemuś drugiemu facetowi i teraz wmawiała winę swojemu (już ex-) loverowi. Być może facet po takiej wiązance miał myśli samobójcze, nie wiem. Dla mnie to był inny świat. I jeżeli to oznacza, że ja jestem po stronie tych "poprawnie socjalizowanych", to dziękuję społeczeństwu i rodzicom za to, że mnie tak poprawnie socjalizowali. Inaczej taki kurwiszon by darł czapę na mnie na otwartej ulicy, bo ją kiep swędział.
**sorry, zefciu
***sorry, znaLezczyni
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

