Lampart napisał(a): MCichNie, chociaż się nad tym zastanawiałem. Ale ostatecznie po krótkiej analizie wyszło mi, że nic by mi to nie pomogło. Nie chodzi o sam seks per se, to co dla mnie by było ważniejsze to bycie pożądanym. Wiem, że większość facetów to akurat ma w dupie, a ja zazdroszczę w tym względzie kobietom bo nawet przeciętna kobieta jest pożądana, a zdecydowana większość mężczyzn - nie. Do tego dochodzi oczywiście strach przed chorobami u prostytutek, obrzydzenie spowodowane tym, że może byłbym np. 5 czy 10 tego dnia oraz tego, że akurat to co bym ja chciał najbardziej(całowanie, przytulanie itp) i tak nie dostanę. Myślałem jednak o np. masażach typu nuru, to wydaje się może być przyjemne i odprężające.
Cytat:Pewno zdziwię tych co uważają że nie cierpię kobiet, ale częściej to z nimi rozmawiam. Faceci często żartują na niskim poziomie oraz każdy próbuje przebić każdego innego w byciu macho, zwłaszcza gdy w okolicy pojawia się atrakcyjniejsza kobieta. Ja w takiej sytuacji czuje się niezręcznie. Wśród koleżanek atmosfera jest 'bez napinki'.
Dokładnie, zauważyłem to samo i też się w tym nie odnajduje, łap plusa.
Generalnie jak się przejść gdzieś na imprezę typu dyskoteka to tak jakby się oglądało jakieś filmy przyrodnicze. Tańce godowe. Samce napinają klaty, samice wypinają tyłki. Na dyskotekach widać to jaskrawo, ale praktycznie każda sfera życia jest tym przesiąknięta. Kierowana najniższymi popędami (demonstrowanie pozycji w grupie, walka o samice, demonstrowanie wdzięków samcom itp.). Ludzie aseksualni i mało ambitni są na wyższym poziomie człowieczeństwa.
Ja jeszcze gram w tę grę samice itp., ale kombinuję jakby się z tego jakoś wykręcić.
A mam takie pytanie chodzisz na prostytutki?
W sumie cieszę się, że jak byłem młodszy to nawet o prostytutkach nie myślałem, cały czas uważałem, że znajdę swojego 'jednorożca'. Teraz jak popęd seksualny jest dużo niższy, to i tak nie mam takiego parcia(co uważam za spore szczęście)

