towarzyski.pelikan napisał(a): Jesli rzeczywiscie tak to widzisz, to zwracam honor. Po prostu sposób w jaki dyskutujesz w tym temacie sprawia wrażenie (przynajmniej w moich oczach), że jednak idziesz w strone tej pozytywnej idealizacji.
W dyskusjach najczęściej reaguję, na zasadzie negowania tego, z czym się nie zgadzam. To może prowadzić do wrażenia, że uważam coś zupełnie przeciwnego. Jednakże tekst o różnych aspektach kobiecości pisałem także do Ciebie, przykładowo poniżej:
https://ateista.pl/showthread.php?tid=14...#pid720910
Cytat:"Makijaz" oznacza maskę. Kobiety nie tylko nakładają makijaż zewnętrzny, tylko również wewnętrzny. Wierzą w kłamstwa o samych sobie, upudrowane wnętrze biorą za prawdę o sobie i potem "nie mogą czytać", jak ktoś im wylicza "pryszcze". Rozumiesz?
Dobra, tym razem ja zwracam honor, zinterpretowałem kwestię zbyt dosłownie. Tak jak męskie zachowanie jest maską "prawdziwego mężczyzny, który nie chce być posądzony o pedalstwo" tak i kobiety mają swoje maski. Jednakże przez lata feminizmu paleta, nazwijmy to, powszechnie akceptowalnych masek, zachowań, archetypów, dla kobiet zwiększyła się wykładniczo. Wyłamały się ze schematu Ewy-Maryi, Ewa "wyszła na salony". Kobieta może być mocna czy słaba, mądra czy głupia, cnotliwa lub seksowna. Prawie zawsze odnajdzie dla siebie jakiś pasujący typ.
A mężczyzna nadal ma być twardzielem, zdobywcą, władcą i tak dalej. W ostateczności, kasiastym sugar daddy, którego "stać" na piękną żonę i wyuzdaną kochankę. I to w zasadzie wszystko. Taki stereotyp Artura-Lancelota, żeby posłużyć się mitologią i schematem walki starego władcy i młodego rycerza o miłość Ginewry. A mądrala i słabeusz? To na księdza się nadaje, nie na prokreację. Geny mogą przekazywać królowie i rycerze, reszta "fora ze dwora".
Może to też się zmienia, ale dużo wolniej, bo i mężczyzni do niedawna nie widzieli potrzeby zmian. I IMHO właśnie incele są pewnym, przepraszam za wyrażenie, produktem odpadowym tych zmian. Facetami, którzy nie załapali się ani na króla ani na rycerza, ale nie znaleźli dla siebie jeszcze innej roli. I tułają się jako celibatariusze, czyli tacy nie-dobrowolni księża. Kobieta się u nich wyspowiada, naskarży na złego chłopa, może poprosi o wniesienie skrzynki z wodą na drugie piętro. A potem i tak wróci to króla i/lub rycerza. Przynajmniej tak to można widzieć z ich strony.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

