bert04 napisał(a): Nadal bym się spierał. W społeczeństwie, w którym ludzie się (mał-)żenią przed 20 rokiem życia, czasem po pierwszej wpadce, to owszem. W społeczeństwie, w którym stałe związki są odkładane w czasie, bo wykształcenie, bo zawód, bo kariera, ilość singli "z parciem" przestaje być czymś specyficznym, wyjątkowym.A to fakt. Ale t nie znaczy, że użytkownicy portali są po prostu przybliżeniem społeczeństwa.
bert04 napisał(a): Może zapomniałem wspomnieć, że ona długo szukała znajomości przez internet właśnie. I była ciężko rozczarowana, jakie "specyficzne" typy tam krążą.Co tu oznacza "specyficzne"?
bert04 napisał(a): U ludzi działa też takie trudne do zdefiniowania coś, jak charyzmat. Pamiętam jak uderzyła mnie kiedyś różnica, ta sama kobieta na zdjęciu, raz w związku, raz po rozwodzie. Fizycznie różnice niewielkie, trochę inna fryzura ale uśmiech i, powiedzmy, waga podobna, może na drugim nawet nieco więcej. Ale na tym pierwszym zdjęciu to była taka "szara" kobieta, lalka bardziej. A na drugim nawet na zdjęciu widać było takie wewnętrzne piękno, spokój, szczęście. Charyzmat, jednym słowem.Widziałem coś takiego. Ale tam były mąż był ewidentnie jakiś dyssocjalny.
Iselin napisał(a): Mam wrażenie, że piszesz o czymś trochę innym. Traumatyczne przeżycia czy choroby na pewno odbijają się na życiu osobistym. Mnóstwo ludzi ma jakieś urazy czy kompleksy. Jednak kiszenie się w grupach wzajemnej adoracji ewidentnie szkodzi dodatkowo. Mnóstwo ludzi ma różne urazy i kompleksy, ale większość nie powiela z tego powodu jakiegoś bełkotu.Zależy od ludzi. Jestem mocno przekonany, że u tych mocniej zrypanych na umyśle bełkot był pierwszy, a bidne życie intymne i lądowanie w grupie wzajemnej masturbacji to tylko konsekwencje. Natomiast z tym, że ludzie po przejściach powinni trzymać się z dala od takich sekt to nie polemizuję.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.


