bert04 napisał(a):Ad 1, generalnie zgoda, ale o 1939 też toczą się spory i ja sam jestem nie do końca przekonany, że wybrana opcja była optymalna. Jak na razie skłaniam się ku tezie, że spośród wielu strategii była mniejszym złem, niż kilka innych (w tym promowana czasem kolaboracja z Hitlerem), ale o-błędna logika "bezcennego honoru" była zalążkiem późniejszej Wa-wy '44.Bo też i nigdy dość przypominania, że nasi sztabowcy jeszcze w '38 doskonale wiedzieli, że w dupę dostaniemy. Dlatego (prawdopodobnie) zgodzono się na przerwanie mobilizacji na prośbę sojuszników, bo sprawa była nie do wygrania operacyjnie, ale też nie do przegrania strategicznie. I dlatego potem Niemcy pobili nas częściami, jak to się ładnie mówi w żargonie. A że niejaki - tfu - Dąb-Biernacki w randze generała swoje dołożył, kiedy wbrew planowi nie przyjął na swoją armię ciężaru głównego natarcia enpla - a ta armia mu potem podziękowała i się rozlazła w odwrocie - to sprawa osobna.
Natomiast w tzw. logice honoru widzę głównie pokerową zagrywkę adresowaną do pruskiej szlachty - żebyście nas panowie nie okupowali zbyt dotkliwie, to się potem przy waszej kapitulacji jakoś dogadamy. A że pruska szlachta okazała (z wyjątkami wyjątków) karność i posłuszeństwo swojemu kapralowi w randze wodzusia, to i dzisiaj Prus nie ma. I już nigdy nie będzie.
Nigdy też dość przypominania, że pokłosiem '44 był '56, kiedy Chruszczow chciał utrącić Gomułkę zbrojnie, bo upatrzył już sobie jakiegoś twardogłowego namiestnika, a polskie komuchy zapowiedziały mu wtedy, ze Warszawa będzie walczyć (stały tam wtedy oprócz regularnej armii wojska MSW). No i się ugiął.
Cholera, chyba mi znowu wychodzi, że raz rzecz piętnuję, a raz jej bronię. Jakbym był przeciętnym, współczesnym polskim politykiem, tzn. socjopatą-predatorem, co w czasie wolnym dziwki na Podkarpaciu posuwa, pewnie bym nie miał żadnych wątpliwości.
