A nie do końca. Ideałem inceli wcale nie jest naftowy szejk, a bojownik ISIS porywający i gwałcący jazydki. Czyli okoliczności przyrody, w których incel miałby szanse na bogate i urozmaicone życie seksualne, i to nie pomimo, a dzięki kiblowi we łbie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

