pilaster napisał(a): W sytuacji w której opłata za wywóz śmieci zmieszanych jest wyższa, niż za wywóz śmieci posegregowanych nikogo nie powinno to dziwić. Ludzie reagują na bodźce.Tylko że opłaty za wywóz śmieci ustala się kolektywnie, a nie indywidualnie. Jeśli więc ktoś segreguje śmieci, ale większość sąsiadów nie, to i tak zapłaci więcej. I odwrotnie: jeśli sąsiedzi segregują śmieci, a on akurat nie, bo nie, i tak zapłaci mniej, a zaoszczędzi sobie wysiłku. Analogicznie z dylematem więźnia - chociaż wszystkim opłaca się segregowanie śmieci, każdemu z osobna opłaca się niesegregowanie śmieci.
W tym wypadku element długoterminowego zaufania nie wchodzi w grę, bo po pierwsze wspolczesni sąsiedzi się nie znają i reputacja na osiedlu nie ma znaczenia, a po drugie śmietniki są pod wiatą i nikt nawet nie jest w stanie zobaczyć, co kto wrzuca. Gdyby ludzie tylko reagowali na bodźce jako jednostki, to nikt by nie segregował śmieci. Aby ludzie segregowali śmieci, muszą dostrzegać interes kolektywny, a do tego właśnie służą różne humanizmy. Przez tysiące lat taką funkcję pełniła religia i nie jest przypadkiem, że nigdzie nie istniało żadne społeczeństwo niereligijne. "Ekologizm" pełni również funkcje religii, i chociaż jak każda religia generuje jako efekt uboczny pewną ilość oszołomów, generalnie jej funkcje są użyteczne.

