lumberjack napisał(a): pracownik nie czeka aż pracodawca da mu podwyżkę sam z siebie. Najczęściej jest tak, że pracownik narzeka pracodawcy, że mało kasy ma i przydałoby się jej więcej, na co pracodawca narzeka, że nie może więcej, bo jest mu ciężko, bo musi utrzymać swojego SUVa etc.
Gdzie lumberjack takie stosunki pracy widział? Pracownik, któremu jest źle i za mało zarabia, nie jęczy o tym szefowi w mankiet, tylko po prostu odchodzi. Jeżeli nie odchodzi, to znaczy ze jednak jest zadowolony ze stosunków w pracy, niezależnie od tego co by na ten temat werbalnie deklarował.
Cytat:jeśli w okolicy było duże bezrobocie i wybór był tylko między jednym pazernym chujem a innym pazernym chujem, to się nie dziwię, że ludzie próbują uzyskać więcej pieniędzy w inny sposób - np. głosując na PiS.
Głosując na PIS uzyskają nie więcej, a mniej pieniędzy. Więcej natomiast mogą uzyskać, ci których praca brzydzi. Ale ci, którzy pracują... W końcu ktoś musi na te pińsetplusy zarobić.
Cytat:istnieją ludzie żyjący w obrzydliwym przepychu i luskusie,
Od kiedy to przepcyh i luksus są obrzydliwe?
Cytat:którzy nie odczuliby boleśnie podwyżek dla swoich pracowników,
Wręcz przeciwnie. Przedsiębiorca, który płaci pracownikom powyżej cen rynkowych te swoje luksusy straci i zbankrutuje. Ten który płaci poniżej - również.
Cytat:
pilaster napisał(a): A czy PIS sprawi, albo przynajmniej daje wrażenie że sprawi, że praca będzie należycie wyceniania? Nie, bo rynkowa wycena wartości pracy (i zresztą wszystkiego innego) jest właśnie tym, z czym PIS walczy.
Nie. Ale rozdaje kasę ludziom, którzy nie mogą się jej doprosić od swoich Januszy biznesu. Przynajmniej tak to widzą tacy kiepsko zarabiający ludzie.
Kiepsko zarabiają, bo po prostu kiepsko pracują. Tego już nie widzą.
Kilkanaście lat temu pilaster miał okazję zapoznać się z polityką kadrową prowadzoną przez hipermarket. Już wtedy o pracowników było trudno, zarabiali oni całkiem niezłe, jak na tamten czas i na ludzi bez kwalifikacji, pieniądze, ale rotacja była olbrzymia, bo większości z nich się po prostu ...nie chciało pracować.
Notorycznie się spóźniali, albo po wypłacie po prostu nie przychodzili dzień-dwa do pracy. A było i sporo takich, którzy zwyczajnie ...kradli.
Tacy, którzy nie byli ani jednymi, ani drugimi, byli błyskawicznie awansowani, dostawali podwyżki, premie, etc.. Ale i tak było ich mało.
Cytat:pilaster napisał(a): Elektorat PISu to nie ludzie którzy "ciężko pracują" i są kiepsko opłacani - to wewnętrzna sprzeczność. Ktoś kto jest kiepsko (poniżej stawki rynkowej) opłacany nie będzie ciężko pracował. I na odwrót. Ciężko pracujący pracownik, to skarb, którego się hołubi, na którego się dmucha, chucha i nad którym się trzęsie.
Nie. Dobra praca nie jest doceniania.
Wręcz przeciwnie. Jest. Jeżeli nie jest, to taka firma szybko upada.
Cytat:Ty piszesz o jakichś imaginacjach, a nie o prawdziwym życiu.
Wręcz przeciwnie. Pilaster w życiu się z czymś takim nie spotkał.
pilaster napisał(a): Elektorat PISu to nie ludzie którzy "ciężko pracują" i są kiepsko opłacani - to wewnętrzna sprzeczność. Ktoś kto jest kiepsko (poniżej stawki rynkowej) opłacany nie będzie ciężko pracował. I na odwrót. Ciężko pracujący pracownik, to skarb, którego się hołubi, na którego się dmucha, chucha i nad którym się trzęsie.
Elektorat PIS natomiast, to ludzie którzy jeszcze z PRL (dlatego są właśnie "starsi") wynieśli przekonanie, że "godna płaca" należy się bez pracy.
Cytat:Szef firmy elektrycznej, w której pracowałem kilka lat jest zawziętym elektoratem PiSu. Jak to wytłumaczysz?
A ten szef nie był przypadkiem jednym z tych Januszy?

