zefciu napisał(a): EDIT: …właśnie dzięki Tobie dotarło do mnie, że idea związków zawodowych jest, mimo całego lewicowego sztafażu, na wskroś kapitalistyczna.Oczywiście. Przecież to nie przypadek, że w przodującym socjalistycznym ustroju takich fanaberii nie było. Nie ma nic bardziej kapitalistycznego, niż działanie dla własnego interesu. Taka Dania, do której lewica wzdycha jak Żydzi do Jerozolimy, a prawicy bardziej kojarzy się z Sodomą i Gomorą, jest państwem tak liberalnym, że w ogóle nie ma kodeksu pracy. Po prostu stowarzyszenia właścicieli siły roboczej, czyli pracownicy zorganizowani w związki, mają taką siłę, że dodatkowe uregulowania prawne byłyby zbędne. Wszystkie spory rozstrzyga się na drodze cywilnej, i pracownik ma w zasadzie pewność rozstrzygnięcia na jego korzyść, jeśli tylko pracodawca dopuścił się choćby minimalnego uchybienia wobec św. układu zbiorowego. Związki zawodowe działają jednak w granicach prawa, a prawo działa tak, jak jego słudzy. Prawo jest jakąś reprezentacją moralności społeczeństwa, a w szczególności moralności klas wyższych, którą naśladują klasy niższe. A co moralność polska mówi o związkach zawodowych? Oto dane CBOS z wigilii pogromu z 2015:
https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2017/K_087_17.PDF
Wpływ działalności związków zawodowych na sytuację w kraju bardziej przychylnie niż inni postrzegają młodsi respondenci (poniżej 35 roku życia), mający wykształcenie podstawowe lub gimnazjalne, uzyskujący niskie dochody per capita (poniżej 1000 zł), pracownicy usług, robotnicy niewykwalifikowani, rolnicy, bezrobotni, a także osoby najbardziej zaangażowane w praktyki religijne, identyfikujące się z prawicą oraz popierające Prawo i Sprawiedliwość.
Z kolei przekonanie o jej negatywnych konsekwencjach przeważa wśród starszych ankietowanych (55–64 lata), najlepiej wykształconych, mieszkańców największych miast, przedstawicieli kadry kierowniczej i specjalistów, pracowników administracyjno-biurowych, prywatnych przedsiębiorców, a ponadto osób niepraktykujących religijnie, deklarujących poglądy lewicowe [to jest dopiero ewenement] i zamierzających obecnie głosować na Platformę Obywatelską.
Wśród wyborców PO 40% respondentów uznało, że działalność pracowników, którzy troszczą się o własną korzyść, jest szkodliwa dla kraju, a tylko 20%, że jest korzystna. Wśród subkultury deklarującej liberalizm panuje przekonanie, że dbanie o swój interes materialny jest szkodliwy dla kraju. Przynajmniej jeśli dba o niego robotnik, bo chyba jeśli dba przedsiębiorca, to jest korzystny. Takie same poglądy klasa średnia wyraża nie tylko wobec formalnych związków, ale praktycznie każdego przejawu pazerności robotników. Hasło "liberalizm tylko dla szlachty" po prostu zaczęło ludzi denerwować. Wśród elektoratu SLD jest zresztą niewiele lepiej - lewica skompromitowała się już wcześniej.
Klasa niższa naśladuje wyższą. Jeśli pracownik próbujący pilnować przestrzegania umowy z pracodawcą jest oznaczany jako "pazerny", "kłótliwy" i "roszczeniowy" i to nie tylko przez samego pracodawcę, ale przez otoczenie, łącznie nawet z własnymi współpracownikami - to działać na sposób liberalny nie będzie. Albo w ogóle nie będzie działać, albo zacznie działać w sposób "antysystemowy", czyli poprze każdą bolszewię, która obieca mu puszczanie Onych w skarpetkach.
pilaster napisał(a): Gdzie lumberjack takie stosunki pracy widział? Pracownik, któremu jest źle i za mało zarabia, nie jęczy o tym szefowi w mankiet, tylko po prostu odchodzi. Jeżeli nie odchodzi, to znaczy ze jednak jest zadowolony ze stosunków w pracy, niezależnie od tego co by na ten temat werbalnie deklarował."Zadowolenie" oznacza częściej "Obawa, że może być jeszcze gorzej" albo "Zrezygnowanie i pasywność, bo tak już być musi". Nie wiem, gdzie lumberjack takie widział stosunki, ale ZaKotem takie widział w kręgu bliskiej rodziny. Pewnie, że w sytuacji w miarę dobrej koniunktury i niskiego bezrobocia taka postawa jest irracjonalna. Ale ludzie, wbrew pilastrowi, postępują irracjonalnie. W szczególności ludzie, którzy są elektoratem Pisu, czyli starzy, niewykształceni, biedni i często nieszczególnie inteligentni. Dlaczego jednak człowiek, który jest niezbyt inteligentny, musi być ofiarą tych bardziej inteligentnych?
Cytat:Kilkanaście lat temu pilaster miał okazję zapoznać się z polityką kadrową prowadzoną przez hipermarket. Już wtedy o pracowników było trudno, zarabiali oni całkiem niezłe, jak na tamten czas i na ludzi bez kwalifikacji, pieniądze, ale rotacja była olbrzymia, bo większości z nich się po prostu ...nie chciało pracować.ZaKotem zaś miał okazję zapoznać się z polityką prowadzoną przez duży sklep internetowy. Tam również było tak, że sporo nowych pracowników pracę olewało, notorycznie spóźniało się albo i kradło. Ci oczywiście byli wywalani. A pozostali, którzy tak nie robili... byli traktowani tak, jakby zaraz mieli zacząć. No więc firmy są różne i różna polityka. I niestety na zadupiach dominuje wciąż ta druga, na co pozwala chłopska, fatalistyczna mentalność samych pracowników.Notorycznie się spóźniali, albo po wypłacie po prostu nie przychodzili dzień-dwa do pracy. A było i sporo takich, którzy zwyczajnie ...kradli.
![]()
Tacy, którzy nie byli ani jednymi, ani drugimi, byli błyskawicznie awansowani, dostawali podwyżki, premie, etc.. Ale i tak było ich mało.
pilaster napisał(a): Elektorat PISu to nie ludzie którzy "ciężko pracują" i są kiepsko opłacani - to wewnętrzna sprzeczność. Ktoś kto jest kiepsko (poniżej stawki rynkowej) opłacany nie będzie ciężko pracował. I na odwrót. Ciężko pracujący pracownik, to skarb, którego się hołubi, na którego się dmucha, chucha i nad którym się trzęsie.
Cytat:Nie. Dobra praca nie jest doceniania.
Cytat:Wręcz przeciwnie. Jest. Jeżeli nie jest, to taka firma szybko upada.No upada. I co z tego? Upadły przedsiębiorca zasila szeregi kuców i mówi, że to przez zbyt duże podatki i roszczeniowość, a jego miejsce zajmuje nowy o podobnej charakterystyce. Chyba, że zajmie je międzynarodowa korporacja, która działa według innych, sprawdzonych w cywilizowanych krajach standardów. I wtedy Prawdziwy Polski Przedsiębiorca sam zaczyna wspierać nazionalsocjalizm.
pilaster napisał(a): No litości...Tak było i jest w miastach. Na wsi jest wciąż z tym kiepsko, a ludzie reagują z opóźnieniem. Nawet tam, gdzie koniunktura jest niezła, ludzie o konserwatywnej mentalności reagują wobec wzorców, jakie nabyli przez lata złej koniunktury.![]()
Na długo przed katastrofą 2015 roku to praca, przynajmniej w większych miastach, już szukała ludzi a nie ludzie pracy. W końcu skąd się wziął najazd Ukraińców, których już wtedy można było spotkać wszędzie? Bo nie było chętnych do pracy wśród Polaków.
Cytat:Elektorat PIS natomiast, to ludzie którzy jeszcze z PRL (dlatego są właśnie "starsi") wynieśli przekonanie, że "godna płaca" należy się bez pracy.Nawet ludzie będący dzisiaj w wieku przedemerytalnym dłużej pracowali w kapitalizmie, niż w socjalizmie. "Wieczne dziedzictwo Peerelu" traci swoją moc wszechwyjaśniającą.
Cytat:A rozdając różne pińsetplusy PIS chce właśnie taką postawę umocnić i rozszerzyć.Zapewne. PiS nie leczy, tylko daje prochy przeciwbólowe, co tylko skłania do dalszego olewania problemu.


Notorycznie się spóźniali, albo po wypłacie po prostu nie przychodzili dzień-dwa do pracy. A było i sporo takich, którzy zwyczajnie ...kradli.