pilaster napisał(a): Przecież nie musi niczego negocjować i przed nikim stawać. Wystarczy że znajdzie sobie innego, lepiej płacącego pracodawcę i zwyczajnie odejdzie. Kiedyś rzeczywiście wysyłanie dziesiątków CV listownie było pewnym problemem organizacyjnym. Ale dzisiaj? W dobie specjalnych dedykowanych temu platform internetowych?Tia. Bo to zawsze jest takie proste. Zawsze jest ten „inny pracodawca” i nigdy nie jest tak, że można coś u istniejącego pracodawcy wynegocjować, jak się ma ku temu siłę.
To jest niestety problem kapitalizmu – skoro wszystko jest dobrem rynkowym, to każdy musi być kupcem. A nie każdy ma ku temu predyspozycje. Bo żeby dobrze sprzedać swoją pracę trzeba mieć charyzmę, umiejętności negocjacyjne, bezczelność (tak to trzeba nazwać, bo nasza mentalność ma jeszcze komponenty feudalne, więc stawianie warunków szefowi wymaga mentalnego przełamania), wiedzę o rynku pracy (skąd ktoś, kto pracował wyłącznie u „januszy” ma wiedzieć, że istnieją inni pracodawcy) etc.
Podejrzewam, że Tobie, pilastrze to wszystko dobrze wychodzi. Ty masz te wszystkie cechy i dlatego włącza Ci się efekt Duninga-Krugera – co jest proste dla Ciebie, jest też proste dla wszystkich innych. Ale rzeczywistość jest, jaka jest. Dlatego właśnie pisałem o tym, że ZZ to instytucja na wskroś kapitalistyczna. Bo to jest kapitalistyczne rozwiązanie kapitalistycznego problemu – wynająć kogoś, kto będzie to wszystko, co powyżej wymieniłem robił za mnie.
