pilaster napisał(a): Zatem Janusze biznesu z Nowego Sącza nie są tak naprawdę żadnymi Januszami biznesu, tylko przedsiębiorcami formatu większego niż światowy. Większego niż globalne marki, jak CocaCola, Toyota, JP Morgan, etc, które takich cudów nie potrafią robić.Ależ potrafią, potrafią:
http://strajk.eu/jak-mowic-zle-o-zwiazka...zerow/amp/
Cytat:Powstaje jednak pytanie dlaczego ci Janusze marnują się w Nowym Sączu, zamiast podjąć grę w formacie globalnym i ją wygrać.Konkurencja zbyt mocna. Aby w bardziej rozwiniętym społeczeństwie (takim z większym IEF...) prowadzić firmową politykę antyzwiązkową, trzeba się nieźle nakombinować, albo ryzykować po prostu działanie wbrew prawu. Poważne firmy rzadko tak ryzykują, szczególnie w państwie praworządnym.
Taka działalność, jak przedstawiona w artykule, jest normalną sprawą, jeśli tylko mieści się w granicach prawa. Normalne, że przedsiębiorca dba o swój interes i stara się ciąć koszty. Tak samo normalne, że pracownik dba o swój i stara się do tego nie dopuszczać. Natomiast nienormalna jest sytuacja, gdy strona niezaangażowana w taki spór z automatu przyznaje rację przedsiębiorcy. A tak dokładnie robią wyborcy PO (i SLD), twierdząc, że działalność związkowa jest szkodliwa dla kraju. A z warstwy społecznej, która uważa dbanie o interes pracowników za szkodliwe dla kraju, wywodzą się sędziowie, prokuratorzy i adwokaci. Którzy przecież mają za zadanie zwalczać rzeczy szkodliwe dla kraju. Skoro sądy praworządne muszą być przeciwko nam, to żeby były z nami, muszą być niepraworządne. To logiczne rozumowanie, tylko oparte na fałszywym założeniu. Ale kto, do cholery, wmówił ludziom takie założenie, że w praworządnym, wolnorynkowym państwie interes przedsiębiorców jest korzystny dla kraju, a interes pracowników - szkodliwy? Jest to postawa ściśle antyliberalna, która kiedyś musiała się zemścić.



