Cytat:Tia. Jeśli go porównamy z Riemannem, czy Gaussem, to może. Ale jeśli coś takiego pisze ktoś, czyja wiedza matematyczna kończy się na LO, to śmiesznie to brzmi.Nie. Po prostu był matematykiem przeciętnym, bo nie chciało mu się chodzić na wykłady; wolał do kawiarni. Zresztą matematyk ponadprzeciętnych umiejętności nie musi marnować czasu na szuflowaniu poronionych pomysłów dziewiętnastowiecznych (*) analogów kodoklepaczy, którą to fuchę dostał po znajomości, bo nikt inny żadnej innej roboty dać mu nie chciał.
Druga rzecz jest taka, że geniusza z człowieka robi się albo celowo, żeby mieć jakiegoś własnego "świętego" w kontrze do bożków religianckich pojebów, albo bezcelowo, żeby lśnić światłem odbitym. Rzeczony Einstein za żadnego geniusza się nie uważał - nie mógł się w ogóle przyzwyczaić, że tak go traktują - więc sądzę, że bliższa mu była postawa Newtona, co to uznał się za karła stojącego na ramionach olbrzymów.
Natomiast moja wiedza matematyczna jest, powiedzmy, mocno łaciata, bo objawy negatywne dawały mocno w kość i niektórych rzeczy się jeszcze dałem rady nauczyć na AGH, a niektórych na UJ już nie. Zresztą meritum mojego poprzedniego wpisu odpisałem z książki Michio Kaku "Hiperprzestrzeń"; chyba był jeszcze tylko doktorem, jak ją pisał.
________________________
(*) Dwudziestowiecznych. Ale niektórzy liczą dziewiętnaste stulecie do 1914 roku, a dwudzieste do 1989.
