Bercie, nie zrozumiałeś mnie. Znaczenie przypowieści jest takie, że trzęsieniem ziemi była (z grubsza) druga światowa, a emancypacja tzw. zboczeńców stanowi tsunami. Możliwe, że kiedy fala opadnie, będzie się dało wrócić do starego porządku życia, a może fala tak dalece przemebluje otoczenie, że trzeba się będzie do zmian dostosować. Być może będą to zmiany dla nas korzystne, a być może będą nam życie uprzykrzały. Ogólnie ciężko wyrokować, ale da się zakwalifikować chrześcijaństwo jako podobne tsunami (trzęsieniem była ekspansja Rzymu) i stwierdzić, że jakoś w warunkach po tym tsunami wszyscy żyjemy i prosperujemy lepiej lub gorzej, narzeka niewielu, a wielu gotowych jest wręcz posunąć się do stwierdzenia, że żadnego tsunami nie było, że właśnie oglądamy naturalny porządek rzeczy.
Wyduszę z Ciebie, co się tam stało w tym Chicago, kto odpowiedzialny może być wymieniony z nazwiska i jakie cele sformułował w Straszliwym Planie, którego na wpół skrytemu wdrażaniu świadkujemy? Bo owszem, coś-gdzieś mi się o uszy obiło, że trochę gejów zrobiło ściepę na cybernetyków społecznych, czy kogoś w tym guście. I żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie mam doprecyzowanego poglądu w tym temacie i dlatego się nieco miotam - to jedno wszakże wyczuwam dobrze, że zwalczanie tzw. ideologii LGBT jest czynem donkiszockim i skończy się przemieleniem walczących przez wiatraki. Bo sprowadza się ono do zwalczania ludzkiej życzliwości wobec bliźniego swego, która jest w nas już dość dobrze zakorzeniona i generuje nam prosperity, w sensie że nie musimy już zastraszać i poganiać niewolnika czy innego pańszczyźnianego, tylko jesteśmy zdolni dotrzymywać dobrowolnych umów wzajemnych. W tym sensie jestem skłonny przyznać rację tym, co nawijają o wojnie kultur. Tylko że wtedy Jędraszewski opowiedział się po stronie kultury niższej po prostu, tzn. tej, która tę wojnę przegra.
Wyduszę z Ciebie, co się tam stało w tym Chicago, kto odpowiedzialny może być wymieniony z nazwiska i jakie cele sformułował w Straszliwym Planie, którego na wpół skrytemu wdrażaniu świadkujemy? Bo owszem, coś-gdzieś mi się o uszy obiło, że trochę gejów zrobiło ściepę na cybernetyków społecznych, czy kogoś w tym guście. I żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie mam doprecyzowanego poglądu w tym temacie i dlatego się nieco miotam - to jedno wszakże wyczuwam dobrze, że zwalczanie tzw. ideologii LGBT jest czynem donkiszockim i skończy się przemieleniem walczących przez wiatraki. Bo sprowadza się ono do zwalczania ludzkiej życzliwości wobec bliźniego swego, która jest w nas już dość dobrze zakorzeniona i generuje nam prosperity, w sensie że nie musimy już zastraszać i poganiać niewolnika czy innego pańszczyźnianego, tylko jesteśmy zdolni dotrzymywać dobrowolnych umów wzajemnych. W tym sensie jestem skłonny przyznać rację tym, co nawijają o wojnie kultur. Tylko że wtedy Jędraszewski opowiedział się po stronie kultury niższej po prostu, tzn. tej, która tę wojnę przegra.
