https://sport.onet.pl/alpinizm/czlonek-z...ie/0kfbnv3
"Czytałem wypowiedź przewodnika, który był trochę powyżej Przełęczy Kondrackiej. Kiedy zobaczył, co się dzieje na niebie, zawrócił ze swoją grupą i próbował przekonać do tego innych ludzi. Najpierw grzecznie, później w dosadnych słowach, ale nic to nie dawało. Ludzie nie słuchają nikogo i niczego. Nie brakuje turystów, którzy założą sobie, że danego dnia muszą wyjść w góry. I idą, nie zważając na warunki "
Tak mi się przypomniała historia z tamtego roku. Co prawda nie Tatry a Beskid Wyspowy, ale burza w górach to burza w górach. Złazimy dość szybko z Ćwilina bo ewidentnie idzie burza i jakieś 400 metrów od parkingu spotykamy parkę ładującą się pod górę z namiotem. Mówię do nich - jak idziecie na szczyt to poczekajcie trochę, bo zaraz będzie tu masakra. Popatrzyli jak na idiotę, wzruszyli ramionami i ładują się dalej, mimo, że grzmoty słychać wyraźnie i widać, że burza idzie prosto na nas. No nic - ich sprawa. 15 minut później nawałnica taka, że deszcz zapierdzielał poziomo. Nic im się chyba nie stało bo media by informowały - ale więcej szczęścia niż rozumu.
Rozwala mnie to, że część ludzi wychodząc w góry traci zupełnie instynkt samozachowawczy i traktuje trasę na szczyt jak wypad do galerii handlowej. I zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że nie ma nic dziwnego w tym co się stało w Tatrach w zeszłym tygodniu a dziwne jest to, że tak długo nic podobnego się nie wydadzyło.
"Czytałem wypowiedź przewodnika, który był trochę powyżej Przełęczy Kondrackiej. Kiedy zobaczył, co się dzieje na niebie, zawrócił ze swoją grupą i próbował przekonać do tego innych ludzi. Najpierw grzecznie, później w dosadnych słowach, ale nic to nie dawało. Ludzie nie słuchają nikogo i niczego. Nie brakuje turystów, którzy założą sobie, że danego dnia muszą wyjść w góry. I idą, nie zważając na warunki "
Tak mi się przypomniała historia z tamtego roku. Co prawda nie Tatry a Beskid Wyspowy, ale burza w górach to burza w górach. Złazimy dość szybko z Ćwilina bo ewidentnie idzie burza i jakieś 400 metrów od parkingu spotykamy parkę ładującą się pod górę z namiotem. Mówię do nich - jak idziecie na szczyt to poczekajcie trochę, bo zaraz będzie tu masakra. Popatrzyli jak na idiotę, wzruszyli ramionami i ładują się dalej, mimo, że grzmoty słychać wyraźnie i widać, że burza idzie prosto na nas. No nic - ich sprawa. 15 minut później nawałnica taka, że deszcz zapierdzielał poziomo. Nic im się chyba nie stało bo media by informowały - ale więcej szczęścia niż rozumu.
Rozwala mnie to, że część ludzi wychodząc w góry traci zupełnie instynkt samozachowawczy i traktuje trasę na szczyt jak wypad do galerii handlowej. I zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że nie ma nic dziwnego w tym co się stało w Tatrach w zeszłym tygodniu a dziwne jest to, że tak długo nic podobnego się nie wydadzyło.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

