zefciu napisał(a):Zefciu, chłopie drogi. Daj sobie spokój z "prostym wnioskowaniem" bo Ci nie wychodzikilwater napisał(a):Nie przypominam sobie, żebym tak napisał.No nie. Ale jest to proste wnioskowanie z Twoich wypowiedzi. Piszesz najpierw, że fakt iż ludzie wymyślają co i rusz nowe denominacje jest dowodem na to, że „nikt się nie zna”. Zatem według tego rozumowania, fakt, że ludzie trzymają się tysiące lat jednej doktryny powinien być dowodem, że jednak się znają. Ty jednak ten fakt też zbywasz. Jest w ogóle jakaś postawa ludzi, która by Cię przekonała do prawdziwości ich wiary? Bo jeśli nie, to takie wypowiedzi nie mają wartości poznawczej.

Toż to manipulacja zwykła i próba skierowania rozmowy na inne, dogodne tory. Jakbyś ze skryptu jechał. "Jak ateuszów wszetecznych zbić z pantałyku y zarazem pognębić na amen".
Fakt, że ludzie trzymają się jakiejś doktryny przez wieki nie jest dowodem na to, że się "znają". Trochę się pośpieszyłeś. Powodów jest wiele. Wychowanie, tradycja, presja społeczna, indoktrynacja, niechęć do samodzielnego myślenia. To "trzymanie się" nie jest zawsze równoznaczne ze świadomym wyborem. Trudno pominąć tu rolę aparatu propagandowego KRK.
Jak mam rozumieć "prawdziwość ich wiary"? Bez problemu akceptuję fakt, że w coś szczerze wierzą. Ich prawo i nic mi do tego, dopóki bawią się na własnym podwórku. Ale jeśli pytasz, co mnie przekona do uznania prawdziwości tego, w co wierzą, to odpowiedź brzmi "nic".
Może poza osobistym nawiedzeniem, ale to się z jakiegoś powodu nie zdarza od 2000 lat. Inni bogowie też jakoś z nawiedzeniami się nie śpieszą. Czyli właściwie zostaje "nic".
Jakoś unikasz śladu mormońskiego. Czyli dowodu na to, że nawet z totalnej bzdury może urodzić się religia z 20 mln...? wyznawców. Wystarczy czas i trochę szczęścia.
Ciekawe jakby to wyglądało, gdyby Konstantyn nie wziął towarzystwa w karby, jednocześnie wprowadzając ich na salony władzy. To rozumiem przez "trochę szczęścia" w przypadku chrześcijaństwa.
freeman napisał(a): (1) Ależ oczywiście, że są, skoro ktoś odwołuje się do Boga, czyli że wierzy w jego istnienie.
(2) Wiem, że miałeś na myśli wszystkie
1) Albo udaje, żeby nadal czerpać z tego korzyści
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
Terry Pratchett


