ARHIZ napisał(a): Tylko, że to nadal wygląda tak, jakby Bóg musiał korzystać z kruczków w prawie, które sam ustanowił. Ofiarował ludziom życie wieczne, ale sam im to życie odebrał.
Najpierw potępia ludzi z a grzech pierworodny. Potem chce pokazać człowiekowi, że go kocha i dlatego składa w ofierze swojego syna [samemu sobie?] w czym widzę analogię do żydowskich rytuałów składania ofiar z baranka lub wypędzania kozła [dobrze mówię z tym kozłem?] co miało w jakimś stopniu odpuszczać grzechy. Jednak Bóg nie jest grupką nomadów, żeby musieć odprawiać rytuały dla odpuszczenia grzechów, bo sam jest sędzią. Ok, trochę się zapętlam, widzę.
Iluzją jest to, że traktujemy cierpienie wszechmocnego Boga jak cierpienie zwykłego człowieka. Nawet jeśli założymy, że Jezus cierpiał bardziej, ponieważ brał na siebie grzechy ludzkości, to nadal pozostaje wszechmocnym Bogiem więc sposób na odpuszczenie grzechów zdaje się bardziej czymś na kształt widzimisię bez szczególnego uzasadnienia, bo po tych tysiącach lat historia o Jego śmierci jest równie konkurencyjna i prawdopodobna co historia Buddy, Mahometa czy Kriszny.
Doprawdy nie wiem skąd pomysł, że wszechmocny Bóg cierpiał i umarł za nasze grzechy.
Tak jak przez człowieka grzech zapanował na tym świecie, tak i przez człowieka przyszło odkupienie. Musiało to być to jednak stać się przez doskonałego człowieka, a takim był Jezus Chrystus. Bóg nie mółby umrzeć, no chyba że w religiach, w których bóg nie jest Bogiem.
Tak więc istotne jest to, że Bóg przyjął ofiarę od człowieka, a nie od siebie samego.Dowodem na to jest zmartwychwstanie Jezusa.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"
Prz. 15,32-33; 19,3
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"
Prz. 15,32-33; 19,3

