ZaKotem napisał(a): Seks można, natomiast miłości nie można, przynajmniej nie w sytuacji, gdy popyt przekracza podaż, bo w takiej sytuacji niczego kupić się nie da. Tylko trzeba ukraść.Tylko miłość romantyczna nie jest żadną podstawową potrzebą. Konieczność kradzieży dobra luksusowego jest wobec tego co najmniej nieoczywista.
Cytat:Nie miałbym nic przeciwko takiej legalizacji (z zastrzeżeniem, że tak samo legalne byłyby związki poliandryczne, bo czemu nie). Natomiast to, że nie słychać nic o tym, aby poligamiści się tego domagali - a przecież mają prawo się domagać - dowodzi tego, że jest ich o wiele mniej, niż homoseksualistów. Jeśli jednak zobaczę choć jeden marsz równości związków poligamicznych, to obiecuję, że od razu poprę ich postulat legalizacji.
Nie dowodzi. Powód jest trywialny. Małżeństwo monogamiczne jest po prostu postrzegane jako pewne dobro cywilizacyjne, którego się nie kwestionuje. Jest wielu mężczyzn, którzy wierzą, że monogamia jest najlepszym rozwiązaniem ze względu na kobiety i instytucję rodziny, co wcale nie jest oczywiste.
zefciu napisał(a): No i co z tego, skoro w następnym pokoleniu będą żyć tylko potomkowie tych, którym wyszło w miłości? To o czym mówisz miałoby sens, gdyby ci, którym „nie wychodzi” składali się na sukces reprodukcyjny swojego krewniaka. Jak to ma miejsce u pszczół, gdzie robotnice składają się na sukces swojej matki i sióstr.Ludzie to nie goryle ani mrówki, więc powinni myślec nie o sukcesie wlasnych genow, tylko o sukcesie gatunku. Na tym polega człowieczeństwo.
