towarzyski.pelikan napisał(a): A te inne cele to np. pisanie piosenek czy wierszy o miłości. Czyli cały czas kreacja.
Zdajesz sobie sprawę, że "prokreacja" i "kreacja" to nie są synonimy?
Cytat:Pewnie zetkąłeś się już z tym, jak jakiś literat mówi, że spłodził takie czy inne dziełko. Już Freud głosił, że zsublimowana energia seksualna przekłada się na twórczość kulturalną.
Znam tę teorię i, przy wszystkich brakach, uogólnieniach i uproszczeniach jest to całkiem zgrabna teoria ludzkiej kultury jako zsublimowanej chuci. Tyle że ja swoją freudiańską fazę mam za sobą i odrzucam te teorie, według których każda aktywność ludzka jest jakąś pochodną fizjologicznych potrzeb, czy to jedzenia, czy chędożenia, czy srania. Czyli tych wszystkich oralnych, analnych i genitalno-fallicznych faz, które on uważał za decydujące. Sama miłość romantyczna, jak już kiedyś wspomniał ZaKotem, wynika z tego, że u człowieka obok hormonów czysto seksualnych występują też hormony odpowiedzialne za macierzyństwo, czyli oksytocyna. Wbrew pozorom występują i działają one także u mężczyzn, stoją nawet w pewnej konkurencji do hormonów płciowych (czy u kobiet też tak jest, nie wiem). Wywołują one pewne instynkty opiekuńcze, wykraczające poza proste zaruchanie i spłodzenie następcy tronu. Za czasów Freuda jeszcze tych mechanizmów nie znano, nie znano także (często przeze mnie przytaczanych) eksperymentów z małpkami bonobo w kwestii roli karmienia i przytulania u prymatów. Stąd wychodziły takie wczesne, z dzisiejszego punktu widzenia prostackie teorie.
OK, znowu się rozpisałem.
Cytat:Wtedy już więcej sensu ma skupienie się na karierze lub hobby niż na podsycaniu ognia miłości. Po co?
Po co? Ten tylko wie, kto poświęcił jakąś część swojego życia na wychowywanie dzieci. W małżeństwach tradycyjnych jest to rola kobiety, więc facet i tak skupia się na karierze i hobby. Ewentualnie, na kochance, która ciągle wierzy, że on odejdzie od swojej żony. W małżeństwach partnerskich oboje bierze udział w wychowaniu dzieci, dzieląc czas między domem i pracą. Więc oboje w pewnym momencie zasłużyli sobie na to, co dla DINKsów* jest oczywistością:
- zadbać o siebie, zdrowie i wygląd
- zrzucić tatusiowaty brzuszek i mamusiowate sadełko
- odkuć czas utracony w pierwszej połowie życia
- zakochać się na nowo w tej samej osobie, a nie sąsiadce lub koledze z pracy
- bo sobie na to zasłużyli
Lista niepełna, można uzupełniać do woli. Tu napiszę tylko tyle, że jak ktoś nie zadbał o karierę w pierwszej połowie życia, to mu i w drugiej nie wyjdzie. O hobby, lepiej nie wspomnę. Lepiej zbierać znaczki czy malować żołnierzyki, niż zadbać o własną małżonkę? OK, jednak wspomniałem, sorry, już przestaję.
(*Double Income No Kids)
Cytat:Człowiek już ma obniżone libido i woli spać niż uprawiać seks. Fajnie jest mieć po prostu przy sobie dobrego przyjaciela. Ta zabawa w romantyzm jest dobra, ale właśnie przed i w trakcie starania się o dzieci. Później tym spoiwem powinna być przyjaźn i przede wszystkim - dzieci.
Będę może seksistą, ale kobiety mają zasadniczo zawsze niższe libido od mężczyzn. No może nie zawsze, ponoć dziewczyny wcześniej dojrzewają, ale czy to przekłada się na libido, różnie słychać. Później ciąża, poród, nie każda kobieta to równie dobrze znosi. Generalnie jednak jest tak, że mężczyzna ciągle będzie "bardziej chciał" niż kobieta. I sztuką obu stron jest nie dać zgasnąć temu ogniowi, a w razie co rozbudzić go na nowo.
A z tymi przyjaźniami i dzieciami... gdyby to starczało, to faceci po 40-stce nie próbowaliby na gwałt się odmłodzić i wystartować na nowo. Rzucając przy okazji przyjacielską żonę i, przede wszystkim, dzieci. Wydaje mi się, że zainwestowanie czasu i energii we "wzniecenie ognia" we własnym małżeństwie to ciągle jeszcze efektywniejsza i przede wszystkim "tańsza" metoda, niż szukanie sobie drugiej czy trzeciej żony lub konkubiny.
Cytat:Eh....
Szkoda, że nie przeczytałeś całości:
Our results show that sexual selection, by favouring heterozygote individuals, may compensate the potential reduction of effective population size caused by polygyny, thus contributing to explain why genetic diversity is not depleted in polygynous systems.
Ech... wiesz pelikanie, co to znaczy "compensate"? Kompensować to tyle, co wyrównywać straty, umniejszać ubytki, ograniczać obniżenie. A "not depleted"? Ze się nie wyczerpuje. Czyli nadal artykuł jest o tym, że genetyczna różnorodność nie obniża się tak mocno, jak oczekiwano.
Cytat:Cytat:Zmieniłeś płeć czy wreszcie postanowiłeś zerwać z tym udawaniem, że niby jesteś kobietą?Źle się czułem jako kobieta odbierana jako mężczyzna, więc postanowiłem zostać mężczyzną. Aktualna płeć mam również zaznaczoną w profilu.
Ech... nie wiem, czy znałaś Eq z forum wiara, ta osoba miała faktyczne problemy z własną płcią i tożsamością seksualną. U ciebie zaś... to taka maniera, bawienie się z czytelnikiem. Mnie to nie bawi.
Ale cóż, nie powinienem pewnie tego oceniać, więc zatem i dlatego witaj w klubie facetów, pelikanie zmiennopłciowy.
I tylko szkoda, że kolejny temat zhijackowałaś.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

