ARHIZ napisał
Rzecz sprowadza się do przyjęcia lub nieprzyjęcia, co najwyżej w określonym zakresie. Dalej wygląda to tak, że nauka ma pewien pogląd na podstawie wiedzy. Później odkrywa się coś i ta wiedza się zmienia (przykład Meltdown). Niewykluczone, że za jakiś czas po kolejnych badaniach powróci się do poprzedniej tezy, przyjmując jakieś wyjątki. Nazywam to syndromem migdałków, znaczy - raz lekarze są za wycinaniem, raz przeciw w zależności od postępu wiedzy medycznej. Po prostu chodzi tylko o nie fetyszyzacje nauki.
Ten małpi hedonizm to taki rodzaj antropomorfizacji. Co ciekawe w tej chryji z bonobo, to sugerowanie naśladowania małp przez ludzi. Istnieje termin małpowanie kogoś, czegoś wywodzący się z zaobserwowanego naśladowania człowieka przez małpy. Teraz mamy na odwrót, "ludziować" małpiszony jako formy wyższe i godne naśladowania? Małpy nie tworzą historii, ani cywilizacji. Jak to określił Cejrowski - z dobrobytu się we łbach poprzewracało. Cóż, degeneracja cywilizacyjna, nic więcej.
Co do homoseksualizmu to występuje on w naturze i nie ma z tym problemu. Natomiast, kiedy zrównuje się margines z normalnością, to jest to nienaturalne. Oczywiście bonoboo się trzepią jak się da, byle było ciepłe i się ruszało, więc i my mamy uznać to za drogę rozwoju?
Dwa Litry Wody napisał
Pojęcie ideologii jest szerokie. Bez sprzeciwu jednak można przyjąć, że jej zadaniem jest zmiana mentalności ludzkiej, postrzegania świata. I tę role spełnia wpisując się w gendra.
W ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia, czy ją przyjmujesz, czy tolerujesz. Jeśli nawet tylko tolerujesz, to z czasem będziesz musiał ją przyjąć.
Właśnie we Francji otwiera się furtkę do likwidacji pojęcia ojca. W mediach cicho, nawet wielkie manifestacje przejdą prawdopodobnie bez większego echa. Tolerować tylko likwidacje pojęcia ojca, czy przyjmować? Pytanie czysto akademickie, a problem realny. Każdy krok w tył przybliża zajście czegoś podobnego w przyszłości w Polsce. 6 lat temu wprowadzano we Francji mimo podobnych protestów "małżeństwa homoseksualne". Mamy klasyka ideologicznej zmiany mentalności do czego wykorzystuje się LGTB. Społeczeństwo czuje, że wszczepianie czegoś takiego jest sztuczne i nienaturalne, wręcz szkodliwe jako przykład dla ich dzieci. Społeczeństwo się broni, choć nikt nie liczy się ze społeczeństwem jak w autorytarnych systemach.
Stąd też zamiana określenie czerwonej zarazy na tęczową, jest celną diagnozą sytuacji.
We Francji szykuje się kolejna rewolucja, bynajmniej nie po to, by odpowiedzieć na postulaty żółtych kamizelek, lecz by zaspokoić kolejne roszczenia potężnego lobby LGBT. Wbrew opinii ogromnej większości społeczeństwa, ugrupowanie Emmanuela Macrona przygotowuje prawo o zapłodnieniu „in vitro bez ojca” przeznaczone dla par lesbijskich. Co więcej, jak zapowiedziała minister sprawiedliwości w nowym akcie urodzenia wbrew niepodważalnym prawom biologi pojawi się nowa rubryka: matka 1 i matka 2.
.S. Mam negatywne nastawienie do problemu LGTB, co może być uznane za jedno wymiarowość. W końcu kto, tak dla równowagi przedstawi pozytywy aprobaty LGTB, zwłaszcza wnikające z tego dla społeczeństwa?
Cytat:Tylko właśnie ja nie bez powodu o tym Meltdown. To jest przykład sytuacji, gdzie na z pozoru mamy oczywiste wnioski i dopiero zgłębienie wiedzy pozwala dowiedzieć się, że prawda jest inna. I stawiam orzechy przeciw diamentom, że miażdżąca większość zapytanych nieuanukowców wskazałaby - bez rozeznania - błędną odpowiedź.
Rzecz sprowadza się do przyjęcia lub nieprzyjęcia, co najwyżej w określonym zakresie. Dalej wygląda to tak, że nauka ma pewien pogląd na podstawie wiedzy. Później odkrywa się coś i ta wiedza się zmienia (przykład Meltdown). Niewykluczone, że za jakiś czas po kolejnych badaniach powróci się do poprzedniej tezy, przyjmując jakieś wyjątki. Nazywam to syndromem migdałków, znaczy - raz lekarze są za wycinaniem, raz przeciw w zależności od postępu wiedzy medycznej. Po prostu chodzi tylko o nie fetyszyzacje nauki.
Cytat: Tak, bonobo są chyba najgorsze, bo nie robią tego odruchowo jak insekty tylko, zdaje się, z czystego hedonizmu. A mnie chodziło jedynie o to, że nie można zachowań homo traktować jako nienaturalne, skoro w naturze powszechnie występują.
Ten małpi hedonizm to taki rodzaj antropomorfizacji. Co ciekawe w tej chryji z bonobo, to sugerowanie naśladowania małp przez ludzi. Istnieje termin małpowanie kogoś, czegoś wywodzący się z zaobserwowanego naśladowania człowieka przez małpy. Teraz mamy na odwrót, "ludziować" małpiszony jako formy wyższe i godne naśladowania? Małpy nie tworzą historii, ani cywilizacji. Jak to określił Cejrowski - z dobrobytu się we łbach poprzewracało. Cóż, degeneracja cywilizacyjna, nic więcej.
Co do homoseksualizmu to występuje on w naturze i nie ma z tym problemu. Natomiast, kiedy zrównuje się margines z normalnością, to jest to nienaturalne. Oczywiście bonoboo się trzepią jak się da, byle było ciepłe i się ruszało, więc i my mamy uznać to za drogę rozwoju?
Dwa Litry Wody napisał
Cytat: Wskazanie definicji słowa „ideologia” to nie jest to samo co zdefiniowanie pojęcia „ideologia LGBT”, a posłużenie się stwierdzeniem „prę innych sąsiednich krajów” nie oznacza, że kraje te wymieniłeś.
Pojęcie ideologii jest szerokie. Bez sprzeciwu jednak można przyjąć, że jej zadaniem jest zmiana mentalności ludzkiej, postrzegania świata. I tę role spełnia wpisując się w gendra.
Cytat:W takim razie wskaż co rozumiesz pod pojęciem ideologii LGBT. I nie chodzi mi o żadne tam łapanie się za słówka, czy inne erystyczne manewry, ale o ustalenie podstaw do dyskusji. Przykładowo – nie mam absolutnie nic przeciwko (choć się tego aktywnie nie domagam) by polskie prawo dopuszczało możliwość zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci. Czy w twoim mniemaniu oznacza to, że ideologię LGBT przyjąłem, czy też, że tylko ją toleruję?
W ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia, czy ją przyjmujesz, czy tolerujesz. Jeśli nawet tylko tolerujesz, to z czasem będziesz musiał ją przyjąć.
Właśnie we Francji otwiera się furtkę do likwidacji pojęcia ojca. W mediach cicho, nawet wielkie manifestacje przejdą prawdopodobnie bez większego echa. Tolerować tylko likwidacje pojęcia ojca, czy przyjmować? Pytanie czysto akademickie, a problem realny. Każdy krok w tył przybliża zajście czegoś podobnego w przyszłości w Polsce. 6 lat temu wprowadzano we Francji mimo podobnych protestów "małżeństwa homoseksualne". Mamy klasyka ideologicznej zmiany mentalności do czego wykorzystuje się LGTB. Społeczeństwo czuje, że wszczepianie czegoś takiego jest sztuczne i nienaturalne, wręcz szkodliwe jako przykład dla ich dzieci. Społeczeństwo się broni, choć nikt nie liczy się ze społeczeństwem jak w autorytarnych systemach.
Stąd też zamiana określenie czerwonej zarazy na tęczową, jest celną diagnozą sytuacji.
We Francji szykuje się kolejna rewolucja, bynajmniej nie po to, by odpowiedzieć na postulaty żółtych kamizelek, lecz by zaspokoić kolejne roszczenia potężnego lobby LGBT. Wbrew opinii ogromnej większości społeczeństwa, ugrupowanie Emmanuela Macrona przygotowuje prawo o zapłodnieniu „in vitro bez ojca” przeznaczone dla par lesbijskich. Co więcej, jak zapowiedziała minister sprawiedliwości w nowym akcie urodzenia wbrew niepodważalnym prawom biologi pojawi się nowa rubryka: matka 1 i matka 2.
.S. Mam negatywne nastawienie do problemu LGTB, co może być uznane za jedno wymiarowość. W końcu kto, tak dla równowagi przedstawi pozytywy aprobaty LGTB, zwłaszcza wnikające z tego dla społeczeństwa?

