Gladiator
Po pierwsze – tolerować cudzą ideologię to znaczy dopuszczać jej swobodne głoszenie i praktykowanie, a nie godzić się na odłożone w czasie przyjęcie. Jeżeli dopuszczam by np. Świadkowie Jehowy mogli swobodnie głosić i praktykować swoją religię, to nie oznacza przecież, że kiedyś do nich przystąpię. Nie inaczej jest z tym, co możemy sobie roboczo nazwać „ideologią LGBT”. Jeżeli komuś zależy na realizacji pewnych społecznych/prawnych postulatów, a ich urzeczywistnienie ni jak nie godzi w moje prawa to nie widzę najmniejszych powodów by spełnieniu takich postulatów się sprzeciwiać.
Po drugie – nie wiem jaki jest pożytek z LGBT. Być może żaden. Wiem natomiast jaki jest pożytek z wolności. A pożytek z niej jest taki, że człowiek wolny nie musi marnować swoich sił, czasu i środków by wtłaczać się w ciasny garnitur jednej z oficjalnie zaaprobowanych społecznie ról, ale może wziąć głęboki oddech i być tym kim rzeczywiście jest nie obawiając się przy tym, że inni ludzie mu za to wybiją zęby i okna. A czy indywidualna wolność jest społecznie korzystna? Historia, zwłaszcza ta najnowsza uczy, że jednak tak. Kraje, które nie szanują indywidualnej wolności swoich obywateli i nie tolerują różnorodność ich postaw i wyborów ostatecznie przegrywają cywilizacyjną rywalizację z krajami liberalnymi upadając, często spektakularnie, a w najlepszym razie wegetując w biedzie i nędzy. Dalej nie wierzysz? To spytaj Cejrowskiego. Choć Trudno go posądzać o sympatię wobec LGBT,to jakoś dziwnym trafem woli przecież mieszkać w zatrutej polityczną poprawnością Ameryce, gdzie nawet prezydent Trump chyli czoła przed LGBT, niż w wolnej od wszelkiego pedalstwa Rosji. Przypadek? Nie sądzę...
Po pierwsze – tolerować cudzą ideologię to znaczy dopuszczać jej swobodne głoszenie i praktykowanie, a nie godzić się na odłożone w czasie przyjęcie. Jeżeli dopuszczam by np. Świadkowie Jehowy mogli swobodnie głosić i praktykować swoją religię, to nie oznacza przecież, że kiedyś do nich przystąpię. Nie inaczej jest z tym, co możemy sobie roboczo nazwać „ideologią LGBT”. Jeżeli komuś zależy na realizacji pewnych społecznych/prawnych postulatów, a ich urzeczywistnienie ni jak nie godzi w moje prawa to nie widzę najmniejszych powodów by spełnieniu takich postulatów się sprzeciwiać.
Po drugie – nie wiem jaki jest pożytek z LGBT. Być może żaden. Wiem natomiast jaki jest pożytek z wolności. A pożytek z niej jest taki, że człowiek wolny nie musi marnować swoich sił, czasu i środków by wtłaczać się w ciasny garnitur jednej z oficjalnie zaaprobowanych społecznie ról, ale może wziąć głęboki oddech i być tym kim rzeczywiście jest nie obawiając się przy tym, że inni ludzie mu za to wybiją zęby i okna. A czy indywidualna wolność jest społecznie korzystna? Historia, zwłaszcza ta najnowsza uczy, że jednak tak. Kraje, które nie szanują indywidualnej wolności swoich obywateli i nie tolerują różnorodność ich postaw i wyborów ostatecznie przegrywają cywilizacyjną rywalizację z krajami liberalnymi upadając, często spektakularnie, a w najlepszym razie wegetując w biedzie i nędzy. Dalej nie wierzysz? To spytaj Cejrowskiego. Choć Trudno go posądzać o sympatię wobec LGBT,to jakoś dziwnym trafem woli przecież mieszkać w zatrutej polityczną poprawnością Ameryce, gdzie nawet prezydent Trump chyli czoła przed LGBT, niż w wolnej od wszelkiego pedalstwa Rosji. Przypadek? Nie sądzę...
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.

