E.T. napisał(a): nie chodzi o jakieś czyste sumienie i bycie dobrym człowiekiem, ale moje wartości i cele życiowe.Yyy.. Jaki poziom abstrakcji jest wymagany, aby to nie było to samo?
E.T. napisał(a): Moralizowaniem też nic w tej kwestii nie da się poprawić. Ja coraz częściej myślę o sobie jako osobie amoralnej, a ciurlanie na boku zupełnie u mnie odpada. To jest nieracjonalne w kontekście mojej sytuacji, ryzykowne, nie chciałbym skrzywdzić swoich bliskichMyślę, że źle interpretujesz. To nie kwestia niskiej moralności, motywacja "nie chciałbym skrzywdzić swoich bliskich" jest czysto moralna, tylko po prostu niska emocjonalność.
E.T. napisał(a): Bardzo prawdopodobne, że ona akurat ma taki plan. Inna sprawa, że zarabianych w ten sposób pieniędzy nie trzeba przepierdalać i można zwyczajnie w ten sposób popracować tyle tylko, by na spokojnie kupić np. mieszkanie, bez zadłużania się, odłożyć jeszcze pewien zapas, a potem zajęcie rzucić.Jeśli ma sensowny plan to pewnie spadnie jak kot na cztery łapy. Choć lepiej, żeby miała zaplanowane co konkretnie chce robić po wycofaniu z zawodu.
E.T. napisał(a): To się nie musi wiązać z jakimś rozbuchanym hedonizmem i zwiększoną bieżącą konsumpcją. Choć pewnie często się wiąże.Od zbyt łatwych pieniędzy nawet całkiem rozsądni ludzie łatwo głupieją.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

